Trudno opisać słowami jak bardzo silne było ostatnimi czasy zażenowanie Ceres'a. Powodem było zachowanie jego matki. Mimo iż basior aż uciekał z jaskini, ta zawsze znalazła czas, by zachęcić go do znalezienia partnerki, na którą idealnie nadawała się Alkestis. Ceres siedział przed jaskinią i dziękował nieznanej sile, która sprawiła, że jego matka w końcu udała się sama na polowanie. Oczywiście zaoferowała basiorowi wspólne polowanie, lecz ten odmówił. Skłamał na temat słabego samopoczucia i bolącej głowy. Choć na upartego kłamstwem to nie było. Po chwili dostrzegł idącą w jego kierunku Asherę z szarakiem w pysku. Wstał z zamiarem szybkiego ulotnienia się. Jednak nim zdążył "uciec" jego matka stała tuż obok. Położyła zająca na trawie i uśmiechnęła się do syna.
- Jeśli znów zaczniesz temat odnośnie partnerki to się wyprowadzę. - ostrzegł ją.
- Spokojnie kochanie. Wiesz, że twoje dobro jest zawsze dla mnie najważniejsze. - odparła. Ceres spojrzał na matkę z uniesioną brwią. Widząc jej uśmiech wiedział, że za chwilę rozpocznie swój monolog.
- Choć zjemy razem. - odparła. Basior niechętnie wszedł do środka. Gdy zasiedli razem Ashera zaczęła posiłek. Po chwili dołączył do niej Ceres.
- Ucz się kochanie. - zaczęła. Demon spojrzał na nią wzrokiem wręcz błagalnym.
- Mamo...
- Słuchaj, nie zawsze będę mogła o ciebie dbać. Powinieneś kogoś znaleźć. Inaczej zestarzejesz się i żadna cię nie zechce, choć jesteś naprawdę urokliwym samcem.
- Nie spieszno mi do tego... - odparł obojętnie.
- Wiesz, że nie należę do najmłodszych. Chciałabym chociaż dożyć twoich szczeniaków. - odparła. Ceres słysząc wzmiankę o szczeniakach aż zakrztusił się kawałkiem mięsa. Spojrzał na matkę, a ta uśmiechała się. Przymrużył oczy i wyprostował się.
- Może zmienimy temat ?
- Kochanie ja wiem, że to trudne. Ale jesteś już na tyle dorosły, aby zacząć planować przyszłość. Alkestis jest idealną kandydatką.
- Mamo dość. - odparł wstając. Skierował się do swojego kata po czym ułożył się na nim. Ashera spoglądała na syna z czułym uśmiechem.
- Oj Ceruś. - odparła rozbawiona. Samiec milczał. Swój pysk ukrył w łapach. Słowa matki mocno go zawstydziły i liczył na jakieś nieznane wybawienie, gdyż wiedział, że to dopiero początek.
<Tisia?xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz