wtorek, 20 października 2020

Od Naoru CD Alkestis

 Naoru nie chciał aby jego towarzyszka wracała sama. Dodatkowo zarządzenie zabraniało innym być poza swoim lokum o tej porze. Chciał ją odstawić do domu w jak najszybszym czasie, by ta nie miała problemów. Szli, a nad nimi niebo błyszczało tysiącami gwiazd. Naoru uwielbiał nocne spacery, lecz teraz nie mógł się im oddawać tak, jak kiedyś. Teraz czuł się niepewnie. Nie wiedział, co czyha w mroku. Noc, która kiedyś zdawała mu się tak piękna, w jednej chwili zdała się tak niebezpieczna i tajemnicza. 
- Więc dziś miałaś ważne zadanie. - odparł z uśmiechem. Samica uśmiechnęła się delikatnie. - A jak jutrzejszy dzień? Również pracowity? 
- To się okaże. Już mam kilka spraw do załatwienia. 
- Widzę, że jesteś naprawdę oddana swojemu stanowisku. - zauważył Naoru.  
- Tak. - odparła wesoło Alkestis. 
- Doceniam to. Będziesz wyśmienicie sobie radzić. Jestem tego absolutnie pewny. - wyznał. W końcu, gdy ktoś przekłada się do tego co robi, to skutkuje to pięknymi owocami pracy. Wszystko zależy od sposobu pracy i przyłożeniu do niej. Wilki przez chwilę jeszcze razem porozmawiały. Jednak ich rozmowa dobiegła końca, gdy znalazły się przy domu wadery. Paketenshika słysząc ich głosy wyjrzał z nory. Widząc swoją ukochaną córkę podbiegł do niej i cieszył się, że ją widzi w jednym kawałku. Zaczął ją wypytywać o różne rzeczy. Naoru czując, że powinien pozostawić ojca z córką, sam na sam pożegnał się z nimi i oddalił. W duchu zaczął się zastanawiać co by było gdyby Conquest nie odszedł. Czy było by podobni do Tisi i Pakiego? Cóż... To raczej pozostanie tajemnicą. Naoru liczył na to, że uda mu się jeszcze choć raz spotkać ojca. By ten zauważył jak się zmienił, jak wydoroślał. Naoru mimowolnie się uśmiechnął. Przypominały mu się chwile dzieciństwa gdy to razem z Asmirą razem brykali po łące wśród traw. Piękne czasy. Naoru patrolował jeszcze przez jakiś czas tereny, choć szczerze nie wiedział, czego dokładnie ma się spodziewać. Nad ranem wrócił do swojej jaskini, gdzie czekała na niego Yuki. Gdy samiec padł zmęczony, wadera uśmiechnęła się łagodnie i podeszła do niego. 
- Ciężka noc? - spytała. 
- Tak, można tak powiedzieć. Nachodziłem się więcej niż z rana. - przyznał nieco zakłopotany. Yuki zaśmiała się. 
- Teraz jesteś w domu i możesz odpocząć. - odparła. 
- Słyszałaś o Alkestis? - spytał basior leżąc na ziemi. 
- Alket.. Aleks...Alks... Kurka... - zaśmiała się Yuki. - Słyszałam o niej co nieco, lecz mało. 
- Rozumiem. - odparł Nao. 
- A o co chodzi? - spytała Yuki siadając przy basiorze. 
- Nic. Po prostu ostatnio często się z nią widuje i zastanawiałem się czy coś o niej słyszałaś. 
- Z tego co pamiętam to jest adoptowaną córką Pakiego i chyba jest posłem. 
- Strzał w dziesiątkę. - zaśmiał się Naoru. - Trafiłaś. Mogę ci też powiedzieć, że będzie niesamowita na tym stanowisku. - odparł. 
- Mówisz to w taki śmieszny sposób. - odparła rozbawiona wadera. 
- To znaczy? - spytał Naoru zaciekawiony. 
- Nie, nie.... To mało istotne. - zaśmiał się. 
- Coś kręcisz. - wyznał podejrzliwie. 
- Właśnie! Moja zmiana się zaczęła! Muszę lecieć. Odpoczywaj Naoś! - odparła szybko Yuki, po czym zniknęła w wyjściu z jaskini. Naoru pokręcił rozbawiony głową. Ach te wadery. Nigdy nie wiesz co ukrywają. 

<Alkestis?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz