Ceres nie ukrywając, zaskoczył się nieco tym, że wadera postanowiła tak szybko odjeść. Nie przeszkadzało mu to, lecz zaciekawiło. Mimo to postanowił nie interweniować i zrezygnował z próby zatrzymania samicy. Wstał leniwie i skierował swe kroki ku jaskini, w której mieszkał. Gdy dotarł na miejsce zauważył, że Ashera nie leży już przed nią. Zajrzał do środka. Matka wędrowała w tę i z powrotem po całej jaskini. Chyba była czymś zaniepokojona. Gdy zobaczyła syna nieco się uspokoiła.
- Ceres, dobrze że jesteś. - odparła zbliżając się do niego.
- Coś się stało? - spytał z uniesioną brwią. Matka zaprzeczyła ruchem pyska.
- Długo cię nie było i zaczęłam się martwić.
- Spotkałem Alkestis. - odparł obojętnie. Ashera uśmiechnęła się i rozpromieniła.
- Ach! Kochana Tisia. Jak tam u niej?
- Chyba dobrze. - odparł Ceres beznamiętnie. Spojrzał w głąb jaskini.
- Chyba? - spytała nieco rozbawiona samica.
- Nie pytałem dokładnie. - odparł. - Dowiedziałem się jedynie tyle, że wcześnie wstaje. - odparł. Ashera zaśmiała się, a syn spojrzał na nią niezrozumiale. Wadera po chwili stłumiła śmiech i z rozbawieniem spojrzała na syna.
- Oj kochanie. To i tak plus, że choć tyle jej wysłuchałeś. - odparła wesoło. Ceres nie do końca pojął, co ma na myśli jego rodzicielka.
- Nie rozumiem. - odparł cicho. Ashera znów za chichotała. Jednak widząc zakłopotanie syna uśmiechnęła się i zbliżyła do niego. Otarła swój pyszczek o jego.
- Nie ważne kochanie. Nie przejmuj się tym. - odparła. - Co udało ci się dziś upolować?
- Zająca. - odparł Ceres kładąc się.
- Jestem dumna.
- Że udało mi się złapać zająca? To raczej nic trudnego.
- Źle mnie zrozumiałeś. Jestem dumna z ciebie ogólnie. Wyrosłeś na tak silnego basiora. - Odparła Ashera. Ceres uniósł kącik pyska od niechcenia, ale wiedział, że i taki gest zadowoli jego matkę. Basior zaczął się zastanawiać nad swoim istnienieniem. Czy miało ono jakiś sens? Rozumiał, że jest wynikiem zbliżenia Ashery i Sangre, ale dlaczego to tego doszło? Często obwiniał się o swoje pojawianie. Spojrzał na Asherę. Wadera z uśmiechem krążyła po jaskini i poprawiała to roślinki, to kamyczki. Ceres pamiętał ją jeszcze, gdy się urodził. Była wtedy na skraju załamania. Gdyby nie to, że przyszedł na świat i potrzebował matki, pewnie zakończyłaby swój żywot. Gdy dorósł jej zdrowie ciągle nie było najlepsze, lecz z czasem zaczęła wracać do siebie. Teraz wydaje się, że nic złego nie miało miejsca w jej życiu. Nikt tak naprawdę nie wiedział co ją spotkało. Przez co przechodziła. Ceres gdy tylko pomyślał o tym, że nikt z watahy jej nie szukał czuł gniew. Narastające uczucie w jego wnętrzu sprawiało, że chęć mordu opanowywała jego umysł. Wtedy wystarczyło jedno spojrzenie Ashery, a cały gniew znikał. Ceres często tłumaczył sobie, se nikt nie wiedział o jej zaginięciu. Z nikim nie była na tyle blisko. Jednak świadomość tego, że Sangre żyje sobie bezkarnie na terenach watahy i bawi się w najlepsze denerwowała go. Gdyby tak tylko mógł rzucić się mu do gardła. Niestety wtedy został by za to ukarany, a Ashera zostałaby całkiem sama. Co wtedy by się z nią stało? Lepiej nie myśleć o tym na zapas. Na wszystko przyjdzie pora.
- Ceruś? - spytała Ashera. Basior spojrzał na matkę zaskoczony. Niegdy nie usłyszał od niej zdrobnienia swojego imienia.
- Tak mamo?
- Byłam ciekawa czy śpisz. - powiedziała Ashera kładąc się obok.
- Nie. Rozmyślam.
- Ciągle o czymś rozmyślasz. - zauważyła. - Zaczęłam się już nawet zastanawiać nad czym.
- O wszystkim. - wyjawił patrząc na swoje łapy.
- Coś cię trapi. - odparła biała szturchając delikatnie w bok syna. Ten pokręcił głową.
- Nie..
- Przecież widzę. O co chodzi?
- Myślałaś, że będziesz mieć jeszcze szczeniaki poza Axą? - spytał. Ashera wydała mu się zaskoczona i zakłopotana. - Nie ważne. - odparł wstając. - Nie było tego pytania. - dodał kierując się ku wyjściu. Ashera milczała, ponieważ nie wiedziała, jak ma odpowiedzieć synowi. Ceres nie chcąc przebywać w napiętej atmosferze oznajmił, że idzie się przejść. W duchu liczył na to, że Sangre nie zapuści tu swojego demonicznego ego, gdy basiora nie będzie.
<Alkestis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz