Po rozgrzewce postanowiliśmy zjeść, żeby mieć siłę na dalszy wysiłek. Wbiegliśmy w las i wytropiliśmy trochę większą zwierzynę. Trafiło na prawie dorosłego jelonka. Zagoniliśmy go na w stronę plaży i tam Szkło dobił go jednym skokiem. Przy posiłku czułam się cudownie. Byliśmy świeżym małżeństwem i czułam, że to była najlepsza decyzja jaką podjęłam w życiu. Gdy nasze żołądki były pełne, skierowaliśmy się w stronę stepów. Tam z pomocą kilku krzewów, drewnianych kłód, patyków i innych rzeczy jakie udało nam się znaleźć, zrobiliśmy tor przeszkód. Gdy zaczęliśmy trening, wszystko szło gładko. Szło mi lepiej niż poprzedniego dnia i coś czułam, że to nie była tylko moja zasługa. Obecność Szkła jakby dodawała mi skrzydeł. Nie chciałam też wyjść na słabą. Musiałam mu pokazać, że nie potrzebuje jego opieki tak bardzo jak myśli. Omijałam więc przeszkody w różny sposób, mając uśmiech na pysku i widząc wzrok Szkła na moim futrze. Dawno nie czułam się tak dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz