sobota, 24 października 2020

Od Kary CD Szkła - "Zwrócone życie"

Rozstaliśmy się ze Szkłem jeszcze zanim słońce wstało. Spędziliśmy ze sobą całą noc, ogrzewając się własnym ciepłem, dzięki czemu jesienny mrozek nam nie przeszkadzał. Właściwie nigdy nie byliśmy tak długo sam na sam, zawsze była z nami Talaza… czułam się dziwnie w tak bliskiej, wręcz intymnej sytuacji ze Szkłem, ale jednocześnie było mi niezwykle komfortowo. Jakbym właśnie w ramionach tego basiora miała spędzić życie. Była to dość śmiała myśl, zdawałam sobie z tego sprawę. Jednak po wydarzeniach, które jeszcze wczoraj miały miejsce, czułam jakby życie uciekało mi przez palce. Przy Szkle zawsze czułam się swobodnie, możliwe, że gdyby nie Talaza to już wcześniej poczułabym motylki w brzuchu na obecność szarego basiora. Nie chciałam robić żadnych ruchów, chociażby ze względu na zmarłą  przyjaciółkę, miałam jednak nadzieję, że ze strony Szkła nie było to tylko uczucie przyjacielskie.  

Obudziłam zaspaną Flore i poszłyśmy razem do jaskini medycznej. Etain nalegała na to by codziennie rano sprawdzać nasz stan fizyczny. Flora zdecydowanie szybciej dochodziła do siebie, w końcu nie była w śpiączce przez ponad tydzień. Ja za to szybko traciłam siły i nadal byłam mocno odwodniona, a moje mięśnie wręcz sflaczały od braku ruchu i odżywienia.

- Myślisz, że mogłabym dzisiaj trochę poćwiczyć? – spytałam Etain w trakcie badania. – Mam wrażenie, że nie mam już żadnych mięśni.

- Nie. – wadera spojrzała na mnie jak na dziecko. – Jeszcze za wcześnie.

Zaraz po naszym badaniu, do jaskini wparował Magnus z pożywieniem dla nas. Basior nie został u nas długo, zauważyłam od wczoraj, że razem z Tiską byli bardzo zabiegani, ale wydawali się szczęśliwi, jak na ostatnie wydarzenia. Nie wiedziałam jednak skąd się wzięły w nich takie emocje. No chyba nie chodziło o mnie, prawda? Widziałam ich od obudzenia jedynie przelotem, bo cały czas gdzieś uciekali. Medyczka wypuściła mnie i Florę już po południu. Flora poszła z Tiską na oprowadzenie po terenach watahy i znalezienie dogodnej jaskini dla nowej wadery. Cieszyłam się z nowej koleżanki, a patrząc na naszą więź, nawet przyjaciółki. Resztę dnia spędziłam na lekkim treningu. Nie mogłam siedzieć dłużej bez ruchu i jak tylko czułam się gorzej, odpoczywałam długo. Postanowiłam jednak, że nie będę o tym mówić medyczce, żeby jej zbytnio nie denerwować. Kładąc się spać miałam nadzieję, że ponownie odwiedzi mnie Szkło. Basior jednak nie pojawił się, a ja nie mogłam zdusić w sobie uczucia rozczarowania.

Następnego dnia ponownie skierowałam się do jaskini medycznej. Gdy byłam już blisko wejścia, minęłam się z zawsze uśmiechniętą i pogodną Florą.

- Jak tam, Karo? – spytała wadera i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. – Dobrze się dzisiaj czujesz?

- Baz większych zmian. Nadal szybko się męczę.

- Jestem pewna, że lada dzień będziesz w pełni sił. – Flora rozciągnęła się i westchnęła cicho. – Ja lecę na polowanie! W końcu! A i zostałam nową pomocnicą medyczki! Wygląda na to, że zostanę u was na dłużej.

- To świetnie! – powiedziałam z nieudawanym entuzjazmem. Poczułam też lekką zazdrość, że wadera mogła już bez sprzeciwów sama upolować sobie obiad. Coś czułam, że minie kilka tygodni zanim przestanę być współzależna od innych. Zawsze wolałam uzależniać innych od siebie i opiekować się wszystkimi naokoło. Bez potrzeby rozwiązywania problemów i codziennych zajęć do wykonania, czułam się bezużyteczna.

- A jak poszło wczoraj z szukaniem nowego lokum?

- Zadziwiająco dobrze. Tym razem wybrałam polanę, że cały czas mieć styczność z naturą. – odpowiedziała wadera.

- Zupełnie jak Szkło! Niesamowite, może sama powinnam spróbować… - Na tych słowach nasza pogawędka się zakończyła. Pożegnałyśmy się szybko a Flora odbiegła zostawiając za sobą charakterystyczny ślad ze świeżo wyrośniętych kwiatów. Wyjątkowo nieprzydatna umiejętność jak chcesz się gdzieś ukryć…

- Cześć, Etain. – powiedziałam gdy wchodziłam do jaskini. Wadera powitała mnie bez większego entuzjazmu. Odbębniłyśmy standardowe badanie i już miałam wychodzić, gdy medyczka stanęła przede mną, zasłaniając mi wyjście.

- Trenowałaś. – powiedziała tylko, a mi odeszła krew z pyska. Nie żeby było coś widać, przez futro, ale wyjątkowo poczułam, że robi mi się słabo.

- Ja… - zaczęłam, ale uratował mnie szary basior, który właśnie wkroczył do jaskini. Etain odwróciła się w jego stroną tym samym dając mi przestrzeń do wyjścia na zewnątrz.

- Szkło! – krzyknęłam  przejęta. – Jak dobrze, że już jesteś. Czekałam na Ciebie, żebym nie musiała sama wracać na plażę. – uśmiechnęłam się do basiora i popędziłam go gestem głowy do wyjścia. Zmusiłam basiora do krótkiego biegu, żeby jak najszybciej schować się pomiędzy drzewami. Dyszałam ciężko z wysiłku i zbyt dużego wyczerpania organizmu. Szkło stanął obok mnie bez jakiejkolwiek zadyszki.

- Dzięki. – wysapałam i uśmiechnęłam się lekko. – uratowałeś mnie od niemałego lania Etain. – zaśmiałam się i położyłam pod drzewem, żeby trochę odpocząć.

<Szkło?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz