Dzień zapowiadał się jak zwykle. Ceres zbudził się na swym posłaniu i przeciągnął leniwie. Rozejrzał się po jaskini. Ashery nigdzie nie było, co mogło oznaczać, że poluje lub też znów udała się do Paketenshiki. Jednak gdy wyszedł z jaskini wszystko sie wyjaśniło. Jego matka leżała przed wejściem i cieszyła futro ostatnimi ciepłymi promieniami słońca. Basior zbliżył się, a Ashera czując jego obecność odwróciła się w jego kierunku.
- Dzień dobry kochanie. - przywitała się. Ceres skinął głową matce.
- Dzień dobry. - odparł. Wadera podniosła się leniwie, po czym podeszła do syna i wtuliła się w jego bok.
- Dłużej dziś spałeś. - zauważyła, a w jej głosie można było usłyszeć nutkę zaniepokojenia. Samica wiedziała, że jej syn dosyć mało śpi, dlatego dłuższa ilość snu nieco ją zaniepokoiła, ale i ucieszyła na pewien sposób.
- Nie mogłem spać w nocy. - odparł.
- Koszmary? - spytała Ashera patrząc w oczy samca. Ceres zaprzeczył ruchem pyska.
- Myśli... -odparł cicho. Ashera uśmiechnęła się i po chwili wróciła na swoje poprzednie miejsce. Ułożyła się ponownie wygodnie na ziemi i spojrzała ku niebu. Ceres podążył za nią wzrokiem, lecz nie spoglądał w błękitne sklepienie zbyt długo. Jego wzrok powędrował ku lasu.
- Głodny? - spytała nieco rozbawiona Ashera. Samiec przytaknął. - Udanego polowania synku. - odparła z uśmiechem. Ceres ruszył wolnym krokiem ku terenom, w których miał duże szanse na złapanie posiłku. nie musiał długo szukać tropu ni zapachu. W miarę im bardziej zagłębiał się w las, tym silniejszy zapach zająca wyczuwał. Szarak nie miał szans się przed nim ukryć. W końcu basior odnalazł zdobycz. Mały gryzoń pożywiał się koniczyną, lecz Ceres przeszkodził mu w posiłku. Małe stworzonko długo się szarpało, lecz jego żywot zakończył się wraz ze złamaniem karku przez wilka. Ceres położył zdobycz na ziemi, a następnie pożywił się nim. Jednak podczas posiłku wyczuł czyjąś obecność. Uniósł pysk, który był ubrudzony jeszcze w krwistej cieczy i rozejrzał się. Kątem oka dostrzegł znajomą mu postać, lecz postanowił się tym nie przejąć. Po chwili jednak kroki stały się nieco głośniejsze przez co wiedział, że postać zmierza ku niemu. Basior wyprostował się i spojrzał na waderę, gdy ta znalazła się już dosyć blisko.
- Witaj. - przywitała się.
- Witaj Alkestis. - odparł Ceres wylizując swój pysk z pozostałości posiłku.
- Przeszkodziłam? - spytała, aby się upewnić.
- Nie, właśnie skończyłem. - powiedział Ceres przysiadając. Wadera wydała się nieco pewniejsza i podeszła nieco bliżej. - Nie będzie ci przeszkadzać moja obecność? - spytała. Ceres zaprzeczył ruchem głowy. Nawet jeśli było to nieprawdą nie miał zamiaru mówić o tym waderze. Może jednak warto byłoby się czegoś o niej dowiedzieć, ale w jakim celu? Zapoznania? Raczej nie był przekonany do poszerzenia grona swoich znajomych i przyjaciół, które było znikome. Po co zmieniać coś co jest już dobre?
- Musiałaś dziś wcześnie wstać. - powiedział od niechcenia demon.
<Alkestis? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz