- Nie zrobisz już takiej głupoty jak wczoraj? – spytała się Tiska, gdy mieliśmy rozejść się do swoich obowiązków. – Nie mogę cię pilnować cały czas.
- Nie musisz. Moje poświęcenie
nic nie da, teraz to wiem. – powiedziałem i uśmiechnąłem się smutno do wadery. W
głowie zaogniła mi się myśl, że teraz miałem dla kogo żyć. Do tego tą wilczycą
nie była już tylko Kara.
Rozeszliśmy się z Tiską, ona
udała się na polowanie a ja do jaskini medycznej. Czekał mnie kolejny dzień
treningu uzdrawiania. Etain sama posiadała taką moc i wiedziała jak najlepiej
jej użyć. Przed rozpoczęciem treningów używałem jej bardzo rzadko i chaotycznie.
Etain nauczyła mnie, że to bardzo delikatna umiejętność i właśnie tak należy
się z nią obchodzić. Do wczesnego po południa pracowaliśmy bez przerwy. Od razu
zauważyłem, że byłem mniej zmęczony niż poprzedniego dnia. Tiska wpadła do nas
na posiłek, przytaszczając ze sobą dorodną sarnę. Idealny posiłek na odzyskanie
sił na drugą połowę dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz