wtorek, 6 października 2020

Od Magnusa – 4 trening mocy

Od 30 minut próbowałem uleczyć swoją siostrę. Czułem słabnące siły, ale wiedziałem, że stać mnie na więcej. Nie przestawałem więc, wyciskając z siebie ile tylko mogłem. Do samego końca. Kara była warta wszystkiego, nawet jakbym miał za nią umrzeć.

- Magnus, chyba już wystarczy. – powiedziała w końcu Etain. Kątem oka zobaczyłem zaniepokojenie na jej twarzy, ale później spostrzegłem, że zniknęła. Odetchnąłem więc głęboko i zwiększyłem moc zimnych płomieni. Teraz były już tylko wokół głowy Kary, opuszczając całkowicie moje ciało. Nie byłem pewny jakie to może mieć skutki, ale nie interesowało mnie to. Czułem, że jestem już blisko. Tak niewiele brakowało.

- Magnus! – usłyszałem znajomy krzyk. Tiska wleciała do jaskini jak poparzona. – Ty idioto! Do końca postradałeś rozum!? – odciągnęła mnie od nieprzytomnej wadery tym samym przerywając połączenie. Ogień szybko wrócił na moje łapy i leniwie falował wokół nich. Westchnąłem niczym zbulwersowany dzieciak.

- Tak niewiele brakowało, wiesz? – wyrzuciłem do niej gniewnie, ale potem poczułem zawroty głowy.

- Tak… - zaczęła patrząc na mnie. – niewiele brakowało, żebyś i ty tu leżał nieprzytomny. Chodź już, odprowadzę Cię do jaskini, musisz odpocząć przed jutrem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz