Wybudziłam się z jakiegoś długiego snu. Czułam ból w kościach, pewnie od zbyt długiego leżenia. Poczułam jednak coś jeszcze. Jakbym nie była sama i coś przeszkadzało mi w pełnym wybudzeniu. Mogłam się domyślić, że to był Magnus grzebiący mi w głowie. Znając go zsyłał mi jakieś koszmary i świetnie się przy tym bawił. Zaparłam się więc i w ciągu kilku chwil intruz opuścił mój umysł. Od razu poczułam, że cos poszło nie tak i wyglądało to tak, jakbym wyrzuciła ze swojego ciała też sama siebie. Przez kilka minut czułam się jakby mój umysł znajdował się gdzieś obok, ale nie mogłam nic z tym zrobić. Czułam obecność swojego ciała, ale nie mogłam go dokładnie zlokalizować. Starałam się otworzyć oczy, ale było to zbyt trudne. W końcu poddałam się i zasnęłam w totalnej pustce.
---
- Są stabilne, ale nie jestem w
stanie powiedzieć, kiedy i czy w ogóle się wybudzą. – usłyszałam głos medyczki,
która wydawała się ekstremalnie zmęczona.
- To moja wina… nie powinienem narażać
Flory na coś takiego. – Szkło wydawał się być zdruzgotany, jego głos brzmiał
jak zaraz po śmierci Talazy, co nie wróżyło nic dobrego. – Teraz zamiast jednej
nieprzytomnej wadery mamy dwie!
- Może ja coś zdziałam. – Magnus zupełnie
jak nie on, brzmiał emocjonalnie.
- Ty już dość zrobiłeś. – zatrzymała
go Tiska. – Nadal nie doszedłeś do siebie po ostatniej pomocy, nie potrzebujemy
trzeciej ofiary tych wszystkich wydarzeń.
- Lepiej, żebym ja był ofiarą, niż
Kara. – teraz już słyszałam swojego braciszka, który robił wszystko wbrew
słowom innych. Nie rozumiałam jednak swojej roli jako ofiary.
- Nie mów tak. Jesteś tak samo
ważny dla nas wszystkich jak ona. – słowa Tiski miały wyjątkowe zabarwienie
romantyczne. Zaraz, zaraz, co tu się dzieje!? Musiałam wstać, ale cos mnie
nadal blokowało.
- Idźcie może na polowanie, jeśli
się ockną będą potrzebować pożywienia. Etain z resztą chyba też. – tego głosu
nie znałam, ale w momencie gdy usłyszałam polowanie poczułam ogromny głód.
- Dobrze, że tu jesteś Yir,
świeże spojrzenie, jeszcze bez przywiązania jest nam potrzebne. – powiedział Szkło,
który chyba bardzo starał się być sensowny w swoich słowach.
---
Po godzinach bezczynnego leżenia,
ze świadomością, ale nie możnością obudzenia się poczułam pewną zmianę. Udało
mi się minimalnie otworzyć oczy. Zobaczyłam wyjątkowo znajome umaszczenie
futra, chociaż nie potrafiłam zlokalizować wspomnień z nimi związanych.
- Hej Flora. – powiedziałam cicho,
nie do końca rozumiejąc dlaczego. Biała wadera leżąca obok mnie poruszyła się
delikatnie i także otworzyła jedno oko.
- Witaj Karo. – szepnęła ze zmęczeniem,
ale zobaczyłam delikatny uśmiech na jej pysku.
- Przepraszam, że Cię wywaliłam,
myślałam, że to mój brat. – powiedziałam łamiącym się głosem.
- Nic nie szkodzi, To chyba
bardziej moja wina…
- Ocknęły się! – usłyszałam krzyk
Szkło, później już wszystko działo się bardzo szybko.
<Szkło?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz