Dni mijały, czas leciał nieubłaganie a Tisia podrosła do rangi bardziej nastoletniego wilka, bliżej było jej do tego aniżeli do wieku małego szczenięcia.
Zadziwiające było to, że Mundus się nią dalej interesował a ona sama wydawała się nienaruszoną czystą i niewinną duszą. Gdyby Paketenshika jej nie wychowywał i nie miał w pamięci tamtego epizodu nawet by nie uwierzył, że jego mała córka była uczestniczką oglądania polany we krwi, by niedługo po tym być wypytywaną o tajemnicze morderstwo dwóch wilczyc z watahy.
Tisia rosła jak na drożdżach, jej inteligencja w dalszym ciągu drastycznie prześcigała fizyczny wiek. To ona sama sporadycznie pytała o tamten incydent związany z jej znalezieniem, jednak nikt nie był w stanie odpowiedzieć na jej pytania. Rozmowa z Vinysem nigdy nie doszła do skutku, ostatecznie młoda porzuciła ten pomysł, gdyż za każdym razem widząc go, odczuwała nieprzyjemne uczucie, które niejako broniło podejścia do niego i porozmawiania.
Mieszkając w dalszym ciągu z ojcem, nocami często miała dziwne sny - było w nich ciemno, wokół odbijały się czasem głosy o niezrozumiałych przekazach. Początkowo była zdezorientowana ale w końcu przywykła do tajemniczych rozmów. Pewnej nocy to się zmieniło - zaczęło się od wychwycenia słowa "jedność" a znacznie później, zrozumiała imię jednego z tajemniczych członków watahy, który nie budzili najprzyjemniejszych odczuć na sam widok. Czuła, że musi porozmawiać z tym wilkiem.
Musiała spotkać Sangre.
Paki przyjrzał się badawczo zamyślonej córce.
-Coś cię gryzie kochanie?- Zapytał się ją. Pokręciła głową.
-Tylko się zamyśliłam, przepraszam- uśmiechnęła się do rudego basiora słodko. Tamten odetchnął z ulgą.
-Czyżby jakiś ciekawy sen? Jakie plany na dzisiaj?
-Muszę poszukać kogoś, potem idę z Mundusem na rozmowę- basior skrzywił się lekko słysząc imię czapli.
-Jesteś pewna?
-Tak. Nie martw się tato- przytuliła go.
Udało się go zauważyć, znajdował się w zasadzie w odosobnieniu od reszty grupy członków. Wzięła głęboki oddech i podeszła do niego. Sangre spojrzał na nią i uniósł kącik ust.
-Proszę, proszę. Nie myślałem, że zobaczę tą iskrę w oczach jeszcze- powiedział przyglądając się uważnie młodej waderze. Chciała się wzdrygnąć, jednak pozostała nieruchoma.
-Znałeś Blue Dream?- Spytała się spokojnie obserwując jego ruchy. Nie za dobrze mogła wyglądać sytuacja, jeśli potknie się w czymś.
-Czy znałem? Ta ujmująca istota nazywała mnie wujem. Cóż to był za nasze wspólne przygody- udał rozmarzenie. Mentalnie zacisnęła opuszki na gruncie. Ton rozmowy nie budził zaufania u niej.- Wiedziałem, że zawsze do mnie wróci. I teraz tak samo.
-Ona nie żyje- zauważyła.- Palette również. Wiesz co się z nimi stało?
-Jak tak nazywają... Tylko fizycznie jej nie ma- jego oczy błysnęły.- Zabrały ze sobą tajemnice do grobu. A jednak coś nie wyszło, skoro tu jesteś.
-To znaczy?- Jej oczy stały się chłodniejsze. Nie podobała jej się ta rozmowa, w której to on nagle przejął kontrolę. Sangre nachylił nieco głowę z pozycji leżącej.
-To niesamowite, jak bardzo je przypominasz. Szkoda tylko, że wyglądasz bardziej jak odbicie Palette, niż mojej słodkiej Blue. Już miałem nadzieję, że ten chłód w kręgosłupie powróci, widząc te martwe oczy. Cóż, najwyraźniej nie wyszłaś- udał wzruszenie ramionami przyglądając się jej z niebezpiecznym rozbawieniem.
-Co masz na myśli?- Była zła na siebie, że fizycznie wykonała ruch łapą do tyłu. Widział, że nie podoba jej się to, co chce powiedzieć.
-Jesteś znacznie bystrzejsza, niż pierwotnie zakładałem. Widać, że jednak jeszcze jakieś dobre geny dostałaś niż ten słodki wygląd.- Mówiąc to wstał, dodając pewności.- Ale chyba na tym koniec. Moja słodka podopieczna pewnie pojawi się kiedyś, tymczasem ty...
-Co ja?- Spytała się starając zachować spokój.
-Ty za to wyglądasz jak jakieś chodzące resztki. Odpadki, które nie zostały posprzątane.
Zmarszczyła brwi czując negatywne uczucia względem niego. Obrócił się do niej tyłem i rzucił przez ramię, na chwilę przed odejściem i zostawieniem jej samej:
-Przyjdziesz jeszcze do mnie w odpowiednim czasie.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz