Ciskała swym spojrzeniem na boki, kolce nie przestawały się wydłużać. Szczenię z każdą chwilą było coraz bliższe osiągnięcia efektu hiperwentylacji przez ogarniającą ją panikę. Nie rozumiała co się dzieje i dlaczego tak a nie inaczej. Ze strachu zaczęła płakać.
-Tisiu, oddychaj spokojnie. Tata tu jest, nie da cię skrzywdzić- usłyszała jakby stłumiony głos rudego.
-Tatusiuuu- zapiszczała płacząc gwałtownie wciągając powietrze. Bardzo szybko i płytko oddychała, że miała wrażenie odlotu w każdej chwili.
Wtedy zaczął nucić melodię kołysanki. Wydawała się połączoną linią melodyczną tych, które dotychczas jej śpiewał. Zaczął bardzo powoli przesuwać się do niej. Jej małe ciałko drżało z nadmiaru negatywnych sił ale słysząc kojący głos rodziciela, odnalazła stan zaczepienia. Kolce przestały rosnąć.
Powoli odwróciła i podniosła łepek, ukazując zaczerwienione oczka i mokre smugi po łzach na pyszczku. Paki wpatrywał się w nią dalej tworząc muzykę, podczas gdy kolce niejako zaczęły robić mu wolno przejście, stopniowo się chowając w geście wycofania. W chwili gdy znalazł się przy córce, przeszkód już nie było, byli tylko oni przy sobie. Basior łagodnie objął małą i przytulił ochronnie do siebie. Dopiero w jego ramionach zaczęła się bardzo powoli uspokajać...
-Jestem przy tobie- szeptał jej do uszka. Delikatnie głaskał ją po grzbiecie, dodając znaczenia swoich słów.- Już jestem kochanie.
Chciała coś powiedzieć ale jedyne co, to z pyszczka wyszło kwilenie. Powtarzał swoje słowa w kółko, dając znak, aby wsłuchała się w jego głos. Ostatecznie, zasnęła w jego ramionach. Modlił się, aby sen chociażby był tym bez marzeń.
Gdyby nie to, że trzymał ją śpiącą w swoich łapach, najpewniej by się rzucił na tego, kto się pojawił w progu wejściowym. Z drugiej strony, dla wszystkich było lepiej, że to faktycznie pojawił się Szkło a nie Mundus. Nawet Ashera była pewna, że pojawienie się czapli tu i teraz, poskutkowało od razu jej okrutną śmiercią. Paki odsłonił ostrzegawczo kły bez wydawania warczenia z uwagi na śpiące szczenię. Sygnał był czytelny.
-Wiem co chcesz powiedzieć- odezwał się śledczy nie ruszając się z miejsca.- Ale jeśli masz na kogoś zwalić winę, to na Mundusa.
-W tym tempie takimi sposobami, tylko wydłuża mu się lista chętnych do ubicia go- zauważyła skrzydlata wadera.- Już nie mówiąc o sposobach.
-Przychodzisz tu, żeby tylko coś takiego przekazać?- Rudy się najeżył. Tamten pokręcił głową. Musiał być ostrożny w słowach, miał przed sobą popadającego w gniew rodzica, którego powstrzymywała tamta mała biała kulka, którą trzymał.
-Podejrzewaliśmy opcję z traumą. Czekamy na jej wybudzenie.
-Jak widzisz- syknął Paki,- dopiero co przysnęła po tym ataku totalnej paniki. Wy lepiej się módlcie, żeby nie wróciła do pierwotnego stanu i ponownego oswajania się.
-Paketenshika- chciał zacząć Szkło ale tamten mu przerwał.
-Chce ci powiedzieć tylko jedno. Jeśli przez to popadnie w traumę, sam osobiście wydłubie wam oczy i wepchnę je głęboko wam do gardeł, żebyście widzieli od środka jak moje kły i pazury rozszarpują wam brzuchy!*
Zarówno Szkło jak i Ashera cofnęli się na wypowiedziane słowa. Groźba była na tyle realna, że nawet opiekunka szczeniąt modliła się o obejście traumy przez śpiące szczenię.
Szczerze mówiąc, nikt się nie spodziewał ocknięcia się młodej po kilkudziesięciu minutach. Rudy wilk spojrzał na małą troskliwie, Ashera tylko nieco wychyliła głowę ku niej, natomiast Szkło stał jak zamrożony.
-Jak się czujesz kochanie?- Spytał ciepło ojciec.
-Dziwnie zmęczona- ziewnęła w odpowiedzi. W tle ktoś odchrząknął. Zarówno Paketenshika jak i Alkestis spojrzeli w tamtym kierunku, w tej samej chwili. Szkło wydawał się skupiony na tym małym kamyczku z boku.
-To, em... Wiesz coś może? Czy może wolisz odpocząć?- Dodał kolejne pytanie czując wzrok najeżony ojcowskim trybem obronnym.
CDN.
* Z dedykacją dla bajki Zakochany Wilczek xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz