Odkąd weszła do ojca, czas przestał odgrywać swoją rolę.
Znowu rozmawiała z nim o wszystkim i o niczym, jak o poranku. Zupełnie jakby dalej była małym szczenięciem. Lubiła to uczucie, gdy w jego oczach była jego małą córeczką. Nawet jeśli widział fizycznie przed sobą dorosłą Alkestis, w jego głowie była malutką Tisią.
Słuchała go z uwagą, patrzyła na ojca z czułym uśmiechem, tak jak on na nią. Była dumna mogąc nazywać się go swoim tatą, był błogosławionym światłem w jej życiu, które rozświetliło ją. Każdego dnia dziękowała, że wtedy ją przygarnął i adoptował.
W końcu przekazała mu wieści o objęciu stanowiska. Paketenshika skrzywił się nieco słysząc imię Mundusa, że to on zaproponował jej tą posadę. Najwyraźniej wciąż miał mu za złe incydent z dzieciństwa Tisi. Wadera zachichotała widząc reakcję.
-Nie martw się tato. On mnie tylko szkolił- powiedziała.
-Taaak, na pewno robił to bezinteresownie- mruknął rudy wilk. Ceniła bardzo jego opiekuńczą stronę.
-Nie wywinie nic podobnego- odparła nawiązując do tamtej akcji z polaną.
-Dla jego własnego dobra lepiej, żeby nic takiego nie zrobił. Znowu.
-W tym tempie to zacznę się o niego bać- zaśmiała się widząc minę ojca.
-Jesteś zbyt dobra i słodka- orzekł Paki wstając.- Co powiesz na spacer?
-Z tobą zawsze- uśmiechnęła się i wyszli na zewnątrz.
Szykowało się chodzenie bez żadnego celu, sporadycznie pewnie będą pchać między sobą kupki liści. Nie myliła się. Spacerowali rozmawiając i śmiejąc się cicho, raz nawet udało jej się włożyć mu liścia za ucho, twierdząc, że to kolor jego sierści. W odpowiedzi Paki nabrał garści leżących barw i rzucił nimi w córkę, przez co powplątywały się głównie we włosy. Zachichotała i przystanęła w celu usunięcia nagłych gości. W ramach zemsty, zamachnęła się ogonem i tak obsypała go innymi liśćmi. Teraz oboje się śmiali.
-Widzę, że atmosfera zabawy dopisuje- usłyszeli po prawej. Paki kiwnął głową zsuwając elementy jesieni z pyska.
-Witaj Naoru- przywitał się rudy. Wadera kiwnęła mu głową, ściągając ostatniego liścia z włosów.
-Dzień dobry- przywitał się z nimi.
-Tisiu, poznałaś może Nao?- Zwrócił się do córki. Ta się delikatnie uśmiechnęła.
-Tak, niedawno mieliśmy okazję się zapoznać- potwierdziła.
-Stało się coś?- Zapytał przybyłego.
-Niespecjalnie. Pomyślałem, że może byśmy porozmawiali? Coś zaniedbałem relacje- dodał z cichym śmiechem. Alke wstała.
-W takim razie zostawię was w spokoju.
-Zostań- powiedzieli jednocześnie Paki i Nao, po czym zaraz na siebie spojrzeli zaskoczeni.
Biała zdusiła śmiech i, zgodnie z ich wolą, została z nimi. W pewien sposób była ciekawa czemu Naoru chciał jej obecności, jeszcze ojca to by zrozumiała a tu niespodzianka. Spoglądała z zaciekawieniem na brązowego wilka.
Byłaby to spokojna rozmowa w trójkę, gdyby nie nagłe pojawienie się jeszcze innego członka, który coś tam rzucił o niezbędnej pomocy rudego basiora. Tak nagle on zniknął, niejako pchany w nieznane, podczas gdy Alkestis i Naoru zostali sami.
<Dobra, Nao? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz