niedziela, 4 października 2020

Od Magnusa CD Tiski – „Inna Droga”

Jak tylko zobaczyłem tą samą scenerię, myślałem, że znowu śnię. Wolałbym nie widzieć tego ponownie, wolałbym myśleć, że to może nie jest prawda. Jednak skoro nawet moc Tiski ujawniła nam tę scenę, nie było co się oszukiwać. Zamknąłem oczy, gdy marne trudny ludzi nie przynosiły efektów. Nie mogłem patrzeć na nieodpowiadające ciało Kary. To było jak setki szpil prosto w poranione, rozpadające się na kawałki serce. Nie powinienem być zdziwiony, w końcu ostatnio wszystko zbyt dobrze się układało. No może oprócz porwania… Ale sielanka z Karą, Tiską i Talazą dobiegała już końca. Najpierw straciliśmy Talazę, teraz Karę, kto wie czy nie straciłem już Tiski. Nawet jeśli by mi wybaczyła naszą ostatnia kłótnię, to i tak marne były szansę by kiedykolwiek nas stąd wypuścili. Skończymy tak jak Kara, to było pewne. Mgła zaczęła się zmniejszać i po chwili zniknęła. W chwili gdy portal rozpłynął się we mgle, Tiska wpadła w szał. Krzyczała i rozpaczała, ale nie byłem w stanie dosłyszeć co dokładnie wydobywało się z jej ust. Wszystkie zmysły zaczęły mieszać się w jedno, zaburzając jednocześnie każde z nich. Byłem spokojny, trzeźwy umysłowo i wiedziałem dokładnie co się dzieję wokół mnie. Czułem się jednak jakbym nie był obecny na tej arenie. Nie wiedziałem czy kiedykolwiek i gdziekolwiek będę jeszcze obecny.

- Ona żyje. Ona żyje. Dajcie mi ją zobaczyć. Ona żyje. – słowa w końcu doszły do moich uszu. Nie rozumiałem jednak ich znaczenia. Jej futro było mokre od łez. Na to też nie mogłem patrzeć, więc odwróciłem się i odszedłem, rzucając  mało znaczące słowa na odchodne. Nie odszedłem zbyt daleko, bo po chwili znalazłem się w potrzasku ludzi. Wszystko było mi jedno co się ze mną stanie, marzyłem jednak by to skończyło się szybko. Nie chodziło nawet o ból, a już na pewno nie fizyczny. Musiałem zapomnieć, a w tym momencie śmierć była najlepszym zapomnieniem. Poczułem delikatne ukucie w okolicy brzucha. Dość szybko wokół mnie zapadła ciemność.

---

Spotkanie w wielkiej Sali nie wydawało się przebiegać pomyślnie. Jeden z trójki naukowców, którzy zajmowali się Karą, chodził nerwowo wokół stołu, przy którym siedzieli zgromadzeni. Oprócz niego byli tam jeszcze jego młodzi przyjaciele naukowcy, lekarze wykonujący zabieg na rudej waderze oraz ich dowódca, będący Starszym Oficerem.

- Straciliśmy ją. Nie reaguje na żadne bodźce.

- Mieliście pozbyć się dowodów… - powiedział ich dowódca, na pozór spokojnie. – ALE NIE CHODZIŁO O ZABIJANIE NAJCENNIEJSZYCH OKAZÓW, POTRZEBNYCH DO BADAŃ!

- Dobrze, dobrze! Wiemy przecież. – jęknął jeden z siedzących naukowców. – wszystko szło zgodnie z planem, tyle że nasz wspaniały główny neurochirurg, przełożył badania i substancję nad życie wilka.

Lekarz słysząc, że rozmowa kieruje się na niego, wstał z wściekłością.

- Przecież tego właśnie chcieliście! Ta substancja jest droższa i ważniejsza niż jakieś tam stworzenie. – mówiący wcześniej spojrzał na niego jak na niedorozwiniętego.

- A pomyślałeś ile byśmy mieli zasobów, gdybyśmy nie zabijali wilków, które produkują substancje!? Takich okazów jest niesamowicie mało, trudno znaleźć wilka z mocami, a co dopiero tak wielką siłą i mocą by jego mózg produkował to co jest nam potrzebne. – lekarz usiadł zrezygnowany, dając za wygraną.

- Panowie! – krzyknął ten, który wędrował w tą i z powrotem. – nie jesteśmy tu po to, żeby się kłócić. Musimy znaleźć rozwiązanie, żeby nasze ciepłe tyłki, nadal siedziały na tych samych stanowiskach.

- A co z projektem NBM? – spytał nieśmiało jedyny, który nie powiedział nic od początku spotkania. Na początku wszyscy chcieli zbyć jego pomysł, jednak po paru chwilach odnaleźli w nim nadzieję na utrzymanie wysokich stanowisk i grubych milionów na koncie. Po kilku godzinach rozmów i rozwijania pomysłu, doszli w kocu do pewności.

- Ruda podąży z nimi, pod pretekstem zostawienia rodziny w całości. NIKT oprócz nas o tym nie będzie wiedział, żadna z poufnych informacji nie wyjdzie NIGDY z tego pomieszczenia. Macie dwa tygodnie na realizację. – powiedział Starszy Oficer kończąc spotkanie. Wszyscy wstali i zasalutowali, zgadzając się jednocześnie na utrzymanie tajemnic dla siebie.

---

Nie wiedziałem jak dużo czasu minęło, ale wiedziałem, że nadal żyję. Wróciliśmy do testów, badań, czasem budziłem się po nie wiadomo jak długim czasie z powrotem na arenie. Byłem jednak sam. Wyjątkowo mi to pasowało, ale czekałem z utęsknieniem na dzień, w którym się już nie wybudzę. Tiski nie widziałem od feralnego dnia, z resztą nie miało to już żadnego znaczenia. Dni mijały, były długie, samotne i cudownie nijakie. Ludzie czasem zachowywali się dziwnie, byli nerwowi, patrzyli często na zegarek i mówili do siebie szeptem, rozglądając się czy na pewno nikt ich nie podsłuchuje. Ja jednak robiłem nadal swoje, nie za bardzo przejmując się otaczającymi mnie rzeczami i istotami. Jeden dzień był wyjątkowo inny niż wszystkie. Leżałem cały dzień w pokoju, dostawałem jedzenie i nic więcej się nie działo. Dopóki coś robiłem, moje myśli nie wracały do minionych dni, jednak w tym momencie nie potrafiłem tego powstrzymać. Czułem się przytłoczony i chciałem jak najszybciej dostać kolejne zadanie. Kiedy zbliżał się wieczór i dostałem kolację podbiegłem do niej niczym wygłodzony. Nie chodziło jednak o niezbyt dobrą karmę, ale o towarzyszącą jej wodę. Kiedy wyczułem charakterystyczny zapach substancji usypiającej, zacząłem pić z niemałą radością.

Obudził mnie znajomy zapach i mocny porywisty wiatr. Później usłyszałem mocny chaos otaczający moją osobą.

- Magnus! Magnus! – krzyczał dość kojarzony przeze mnie głos. Otworzyłem oczy i spojrzałem na płowego basiora pochylającego się nade mną. Byliśmy na plaży, wokół mnie zebrało się kilka wilków, ale zauważyłem, że w niedalekiej odległości zebrały się dwie inne takie grupki.

- Co się stało? Co wy tu robicie!? – spojrzałem na Szkło, dopiero po jakimś czasie rozumiejąc znaczenie jego słów. Wspomnienia o badaniach i treningach, Karze, Tisce i wszystkim innym co działo się jeszcze kilka godzin temu, wdarły się w moją głowę, powodując tam istny wybuch informacji.

- Nie mam pojęcia. – odpowiedziałem krótko i zamknąłem ponownie ciężkie powieki. Ciemność otoczyła mnie po raz kolejny.

<Szkło?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz