Wyszła z jaskini po uprzednio skończonej rozmowie z Mundusem, który stwierdził, że szkolenie z zakresu polityki zostało zakończone. To był szczególny zaszczyt, kiedy ptak zaproponował jej stanowisko do objęcia, z pewnością w geście uznania za jej ekspresywne przyswajanie wiedzy i ogromną inteligencje w połączeniu z jej spokojem. Niejako dopiero po wyjściu stała się kimś raczej potrzebnym, od tego dnia była posłem watahy.
Poruszała uszami po podniesieniu głowy w górę, wiatr zaprosił do tańca kolejne liście. Jesień była piękna, bogata paleta od złotego do głębokiej czerwieni. Ziemia z każdym dniem była ozdabiana coraz to większym dywanem liści. Pomyślała jak byłoby fajnie gdyby z tatą mogli się znowu pobawić w zrobionych stertach z liści, jak to mieli w zwyczaju. Przystanęła w miejscu w celu napawania się chwilą, zamknęła oczy skupiając się na melodiach wokół niej i zapachach pory roku. Otulał ją jeszcze odrobinę ciepły wiatr w słońcu i cichy szelest opadających elementów z koron drzew. Był to relaksujący hałas.
Otworzyła oczy rejestrując otoczenie na nowo w ciepłych tonacjach. Wypadałoby w końcu ruszyć z miejsca, nieprawdaż? Tak też uczyniła dorosła wadera, jej długi ogon lekkimi ruchami zdawał się chcieć zamieść grunt z liści, które leżały gładko. Prędzej czy później będą chciały przyczepiać się głównie do jej ogona, jednak na razie nie zanosiło się na to.
Wkrótce cichym krokiem znalazła się przy jednej jaskini, miała od jakiegoś czasu w planach odwiedzenia tą wilczycę. Nieśmiało zapukała, skrzydlata wadera odwróciła się i uśmiechnęła się ciepło do przybyłej, zapraszając do wejścia.
-Tisiu, jaka to radość cię widzieć- odezwała się przytulając podopieczną.
-Ciebie również Ashero- odparła słodkim głosem wspomniana wadera podczas odwzajemnienia uścisku. Zaraz skierowały się bardziej do wnętrza jaskini i usiadły.
-Opowiadaj, co u ciebie? Ależ wyrosłaś...
-Wszystko dobrze się układa, dziękuję- lekko skłoniła głowę słysząc te słowa. Uśmiechnęła się do starszej.- Jak się czujesz?
-Och, jak to ja- Ashera machnęła łapą, po czym zachichotała.- Cieszę się zawsze z możliwości odwiedzin.
-Z radością do ciebie przychodzę. Tyle ci zawdzięczam...
-Och, nie przesadzaj moja droga.
-Nie przesadzam- pokręciła głową.- Gdyby nie ty i tata, nie było by mnie tu. Jesteście dla mnie bardzo ważni, nie wiem czy kiedykolwiek się zdołam odwdzięczyć za tamto.
-Tisiu, skarbie- skrzydlata położyła jej łapę na barku.- Wierzę, że dla mnie i Paketenshiki nagrodą jest to, że zdrowo się chowałaś i wyrosłaś. Tylko spójrz na siebie!
Alkestis zachichotała cicho. Jak ona uwielbiała swoich dwóch wybawców za szczenięcia, byli dla niej dwoma najważniejszymi wilkami w dotychczasowym życiu. Przysłuchiwała się opowieści Ashery o ostatnim dniu, kiedy usłyszały cichy szelest przy wejściu, na co obie spojrzały w tamtym kierunku. Przystanął tam basior o głównie czarnym umaszczeniu z zającem w pysku. Ashera uśmiechnęła się do niego.
-Miło cię widzieć ponownie Ceres- powiedziała do niego ciepło kiedy wchodził.
-Przeszkadzam? Proszę, obiad- odezwał się głębokim głosem po odłożeniu zwierzyny przy tamtej. Ach, więc to musiał być jej syn! Czasem wspominała jego imię w rozmowach z adoptowanym ojcem młodszej wadery.
-Nie, rozmawiamy sobie przyjemnie. Poznaliście się? Ceres, to Alkestis, Alkestis to Ceres. - dokonała szybkiej prezentacji. Kiwnęli sobie głowami.
-W razie czego, wystarczy Alke- dodała niezbyt głośno. Ashera się zaśmiała.
-Dalej źle wymawiają twoje imię?
-Starają się ale nie chcę nikogo tym męczyć- odparła jej wyjaśniając. Wstała z pozycji siedzącej.-Myślę, że dość zajęłam czasu, będę się zbierać.
-Wiesz, że zawsze jesteś tu mile widziana Tisiu- skrzydlata posłała jej uśmiech, Tisia odwzajemniła gest.
-Dziękuję, ty u nas też. Jednak nie chcę nadwyrężać twojej gościnności.
-Ashero, przybyłem nie w porę?- Teraz całą trójka spojrzał na wyjście, gdzie stał jeszcze inny wilk. Po specyficznym umaszczeniu młoda wilczyca obstawiała, że był to Naoru, którego czasem widziała na linii horyzontu. Spojrzał w stronę stojącej.
-Nie będę już dłużej zajmowała ci czasu. Do widzenia- skłoniła lekko głową ku dwójce i cicho zmierzała do wyjścia, podczas gdy drugi wilk wszedł do środka. Jeszcze usłyszała wypowiedź wilczycy:
-Nao, pamiętasz Tisię?
Więcej nie usłyszała. Po wizycie u niejako matki zastępczej poszła do ojca, nim w końcu wybierze swoje prywatne lokum do zamieszkania. Odnosiła jednak wrażenie, że ktoś z oddali ją obserwował. Być może tak było, nie odczuwała tego jako zagrożenie. Skupiła się na trasie, kierunek - tata.
<Naoru, Ceres?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz