poniedziałek, 1 stycznia 2018

Od Palette - "Goth" część 1

Chociaż razem z Wrotkiem bawiłam się z innymi szczeniakami kiedy popadnie, spędzając czas z rodziną, to cały czas czułam, jakbym była pod nieustającą obserwacją. Niemal w każdej chwili czułam na sobie czyiś wzrok, zawsze z ukrycia? Kto wie. Nie umiałam tego nazwać. Jakby taka silna duchowna obecność, coś w tym guście. W końcu miałam wolny dzień i to tylko dla siebie bo nawet zrezygnowałam z zabaw. Musiałam, czułam, że odkrycie pewnej prawdy jest na wyciągnięcie łapki, co z tego, że moje były jeszcze krótkie i małe. Coś się zbliżało, tylko to się liczyło. Tym razem starałam się zachować naturalne zachowanie. Bawiąc się znowu poczułam tą obserwację a wówczas moją uwagę przykuł niespotykany motyl, którego pierwszy raz tu widziałam. Zresztą, skąd u licha w zimie zjawia się motyl?! Natychmiast zaczęłam za nim biec w celu złapania go ale cwaniak był zwinny jak na swojego przedstawiciela, serio.
-Zaczekaj!- Powiedziałam unikając kamień.- Chcę się tylko pobawić!
Nie zmieniał zdania, dalej leciał. Co dziwne, wydawał się jakby wiedział, gdzie chce lecieć, bo nie zbaczał z kursu. Nagle wyleciał na polanę, byłam tak na nim skupiona, że nie zwracałam na nic uwagi. Dopiero kiedy wylądował na łapce kogoś, rozejrzałam się. Czy to miejsce dalej było w watasze? 
-W końcu się spotykamy- usłyszałam miły głos. Zerkając na źródło dźwięku, zobaczyłam postać, na której wylądował motyl i znikł. Postać wilka nie była spotykana. Wydawał się być szkieletem o delikatnych kształtach i ubranym jako wilk z pelerynką, a jego oko wręcz błyszczało z radości. Co mnie zdziwiło to jego ogon, czy co to było. Wydawało się to kosmiczną smugą unoszącą się ku górze, nieważne na co.
Wydawał się moim rówieśnikiem.
-Tak się cieszę, że w końcu do mnie przyszłaś, Palette- dodał uśmiechając się. Przekrzywiłam łepek.
-Skąd mnie znasz? Kim jesteś?
-Wiem chyba wszystko o tobie, wiesz? Nie zrozum mnie źle, lubiłem patrzeć na każde twoje zajęcie- powiedział a ja od razu poczułam ciarki. Zaniepokoiło go to, bo westchnął żałośnie- jak cię pierwszy raz zobaczyłem, poczułem, że musimy się poznać.
-Bo wyglądam jak obca?- Zapytałam się z przekąsem. Ten się tylko roześmiał.
-Nie. Wyglądasz akurat niesamowicie- powiedział z dumą, aż się lekko zaczerwieniłam. Pierwszy raz ktoś tak o mnie powiedział. Ponawiając mowę, zrobił kilka kroków ku mnie.- A kto uważa inaczej, nie docenia niczego, a zwłaszcza ciebie.
-Czemu... Czemu mi to mówisz?
-Bo zasługujesz na wszystko, co najlepsze- dodał z powagą.- Wiem o tobie wiele. Stosunki w rodzinie i przyjaciół, kompleksy na punkcie swojego wyglądu, zachowania i parę sekretów. 
-Na przykład?- Zapytałam się nieufnie ale usiadłam w końcu.
-Przykładem, że ćwiczyć śpiewanie gdy nikt nie patrzy, ponieważ jeszcze walczysz pod tym względem z nieśmiałością. Co jest dziwne, bo głos masz tak piękny, że ptaki milkną na pierwsze twoje tonacje...
-Ale wiesz, tyle o mnie wiesz a ja o tobie absolutnie nic- odparłam zgodnie z prawdą a ten pokiwał głową.
-Piękna i inteligentna. Co byś chciała o mnie wiedzieć?
-Może na początek imię?
-Wedle życzenia. Możesz mi mówić Goth.
-Fajne imię.
-Twoje lepsze.
-Eee tam- machnęłam łapką. Nachylił się bliżej, ponieważ siedzieliśmy już przy sobie.
-Chcesz poznać sekret?
-Jaki?
-To nie jest mój prawdziwy wygląd. Umiem zmieniać kształty- powiedział szeptem. 
-Naprawdę? A możesz pokazać jak serio wyglądasz?
Kiwnął głową i zamiast tego dziwnego wilka, teraz siedziała postać rodem dla wielu z koszmarów, chyba. Kruczoczarny wilk nieco wyższy, który wyglądał jakby był ze smoły bo ociekał nią, chociaż niczego nie brudził a z grzbietu wyrastały mu dziwne macki. Jego oko, to samo co wcześniej, świeciło się.
-Nie chciałem cie przestraszyć na nasze pierwsze spotkanie- wyznał.- Wolałem pokazać ci tą drugą formę.
-Dlaczego?
-Nie chciałem byś się mnie bała od samego początku-wyznał dobitnie.
-To się pomyliłeś- obwieściłam. Spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
-Nie boisz się mnie?
-A powinnam?
W odpowiedzi się roześmiał i zaprzeczył. Wrócił do swojej pierwszej formy, którą zobaczyłam i zaczęliśmy się bawić, okazyjnie poznawać. Dowiedziałam się, że nie należał ani do naszej watahy ani do wroga. Wydawał się odcięty od świata, ciekawe czemu? Czas mijał a ja czułam, że powinnam powoli wracać do domu. Zapytałam się czy chciałby pobawić się z moimi przyjaciółmi ale Goth zaprzeczył. Zapytałam o przyczynę.
-Nie zobaczą mnie tak jak ty teraz mnie widzisz. Nie mogą mnie poznać.
-Czemu?
-Zaufaj mi, tak będzie lepiej i bezpieczniej... Ale skoro chcesz wracać, możesz mi na koniec zaśpiewać aniele? Cokolwiek chcesz- poprosił. Poczułam, że pierwszy raz poznałam tak miłego i uczuciowego szczeniaka, toteż ochoczo się zgodziłam. Zamiast zaśpiewać znaną piosenkę, wzięłam ostatnio zasłyszaną bo brzmiała tak fajnie i słodko.
Gdy skończyłam, rozmarzył się. Na pytanie czy znowu się spotkamy, odpowiedział dosyć zagadkowo.
"Nie raz. To dopiero początek. Zawsze będę przy tobie."

   C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz