Nie wszystko tego ranka szło po myśli Vinysa. Jeszcze zanim wyszedł z jaskini, dowiedział się, że będzie miał towarzystwo w postaci całej familii, co ostudziło nieco jego wcześniejszy zapał. Całą drogę planował jak wymknąć się niepostrzeżenie i spotkać ze Szkłem. Już wcześniej zauważył, że rodzice byli zwykle na tyle zajęci dziwnym zachowaniem Blue Dream, że przymykali oko na jego ucieczki. Przynajmniej zawsze wracał w jednym kawałku.
Trzymał się z tyłu, gdy reszta rodziny przystąpiła do posiłku. W ciszy. Czasem zastanawiał się, jakby wyglądała ich rodzina, gdyby Blue była normalna. A gdyby jej nie było? Nic jednak nie mógł na to poradzić, a przynajmniej nic co jego szczenięcy umysł mógł mu podsunąć, po zaledwie paru miesiącach życia.
Wycofał się powoli, uważając, by nie przyciągnąć niczyjej uwagi. Gdy zapach martwego zwierzęcia stał się trochę mniej przytłaczający, Vin złapał inny trop. Odszedł jednak nieco głębiej w las, zanim podążył w kierunku, z którego dobiegała druga woń.
Szkło, ukryty w gęstym zagajniku zdawał się nie mieć pojęcia, że ma towarzystwo albo nie zareagował po prostu na pojawienie się szczeniaka. Z miejsca, w którym się znalazł, Vinys mógł zobaczyć swoich bliskich i szybko stwierdził, że z perspektywy osoby trzeciej wygląda to jeszcze gorzej. Banda popaprańców, doprawdy. Nie chodziło nawet o ciszę, o sposób bycia czy rodzinne relacje, coś było z nimi po prostu nie tak.
– Szkło? – Odczekał chwilę, zanim znajomy odwrócił się w jego stronę. – Chodźmy, zanim się zorientują.
Szary basior kiwnął głową, wydawał się nieco zamyślony. Vin zignorował to jednak skupiony na jak najszybszym opuszczeniu okolicy.
Szli przez dłuższy czas w ciszy, przerywanej tylko dźwiękiem gałązek, łamanych pod ich łapami. Vinys z każdym pokonanym metrem czul się spokojniejszy, opuszczało go dziwne mrowienie mięśni. Zwolnił i rozejrzał się powoli. Jak długo mieli zamiar iść przed siebie? Nie mieli wprawdzie konkretnego celu, przynajmniej nie wtedy. Szkło wyprzedził go i szedł dalej tym samym tempem.
– Czy to ma jakieś znaczenie? – zapytał sam siebie i przyspieszył, by zrównać się z drugim wilkiem.
– Mówiłeś coś Vinys?
– Nie do końca. Czym się zajmujesz w watasze?
– Całkiem niedawno oficjalnie zostałem śledczym. – Wspomnienie wykonywanej pracy na nowo wskrzesało w nim odrobinę entuzjazmu. Vin nie mógł powstrzymać uśmiechu cisnącego się na pysk. – A ty? Myślałeś już nad swoim przyszłym stanowiskiem?
Nie myślał, ta wizja zawsze wydawała mu się dość daleka. Moment, w którym będzie musiał wybrać, zbliżał się jednak nieubłaganie i zanim się zorientował – zostało mu zaledwie parę tygodni. Kim chciałby zostać? Jak mógł ocenić to na podstawie czyichś opisów i opowieści? Nie mógł przecież zostać szeregowcem jak jego rodzice, nie zniósłby tego.
– Na pewno wybiorę jakieś wojskowe – westchnął. Miał już porzucić temat, gdy wrodzona ciekawość podpowiedziała mu inne rozwiązanie. – Mógłbyś może pokazać mi, jak wygląda twoja praca? Może to pomoże mi w podjęciu decyzji.
< Szkiełko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz