poniedziałek, 29 lipca 2019

Od Palette - "Brakujące kawałki", cz. 3

"Popadam w paranoję" - niemal powiedziała na głos wadera zeszłej nocy i obecnego poranka. Tak, nie zmrużyła oka. Nawet gdyby próbowała, nieznane szumy skutecznie jej na to nie pozwalały. Nie rozumiała ich sensu wypowiedzi ale skutecznie zaczęły ją z wolna straszyć. Tego ranka usłyszała coś jak zniekształcony śmiech od tyłu, dobiegający z bardzo daleka. Potarła swoje czoło, próbując uporządkować myśli. Było to dosyć trudne, głównie z powodu śmierci dziecka.
-Chyba pójdę w ślady Wrotycza- mruknęła, ledwo co z udaną próbą wstania.
-Czemu?- Spytał się Kuraha obserwując partnerkę. Spojrzała na niego ciężko.
-Mam ochotę napić się czegoś mocnego.
-... Dobrze, w czym rzecz?
Kuraha usiadł przy niej biorąc ją w objęcia, by się oparła o niego. Wymamrotała coś niezrozumiałego wręcz opadając w niego. To dosyć łatwo ująć w słowa, że biały się zaniepokoił na prawdopodobne stwierdzenie wadery i jej wygląd. Nie zamierzała patrzeć w lustro. Doskonale zdawała sobie sprawę z okropnie żałosnego wyglądu, który reprezentowała. Dodajmy sobie podkrążone i napuchnięte oczy, bez wspominania sińców. No nic tylko gratulować. Nawet jeśli była typem wilczycy, która niespecjalnie przejmowała się wyglądem.
Kuraha jednak dalej ją obejmował, mówiąc coś cicho. Taki widok zastał Vinys po swojej pobudce. Paletka jednak dalej była skora napić się jakiegoś alkoholu.

???
To urocze, że kolejny kawałek znalazł następnego właściciela. Ten to dopiero ciekawie trafił. Rodzina pogrążona w żałobie po stracie jednego z najmłodszych członków. Matka przedstawiała tak koszmarny obraz rozbicia wewnętrznego, że było to piękne.
Huh? Na co się patrzysz? Na co liczysz?
Tak, mówię do Ciebie. 
Co tu robisz?
Spodziewasz się, że nagle stanie się coś dobrego? Jeśli tak, jesteś głupszy, niż na to wyglądasz.
Oh! Znowu ktoś zginął w okrutny sposób. Jeden z wielu kawałków właśnie wolno się turlał, brodzący w krwi nieszczęśnika. Ale, nie stawał się brudny. Jakby był otoczony jakąś powłoką ochronną.
Ale... Nie po raz pierwszy i ostatni, część z uciekającej krwi zniknęło. Niczym suchy ślad, po którym torze turlał się kryształek.
Pozostało czekać, co przyniosą pozostałe. Jak myślicie, kochane kryształki, ile jeszcze spowodujecie śmierci?
Za mało dla samozadowolenia.
Podoba mi się to.
Nie przestawajcie.

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz