Siedziałam przyczajona w krzakach, starając się zrównać z poziomem ziemi, ustawiona pod wiatr. Młody samiec, podobnie jak jego współbratymcy, kompletnie nie zdawał sobie z tego sprawy, spokojnie przekopując podłoże w poszukiwaniu pożywienia tak, jak tylko dziki potrafią. Teraz jedynie kapryśny żywioł mógł to zaprzepaścić, ale nie spieszyło mu się do zmiany kierunku. Poczekałam jeszcze chwilę aż zwierzę ustawi się w idealnej pozycji, jak najbliżej. Napięłam mięśnie do skoku, po czym wypadłam z ukrycia, wspomagając się skrzydłami, i wbiłam pazury w ciało ssaka. Całe stado z kwikiem wyrwało do przodu. Odyniec postąpił tak samo, wznosząc jeszcze głośniejszy okrzyk bólu i zrzucając mnie z siebie, ale prędko dopadłam go z powrotem, tym razem wgryzając się w nogę. Z ranną kończyną nie miał już najmniejszych szans na ucieczkę, zaczął więc bronić się z pomocą kłów. Okrążyłam dzika i zraniłam mocno w grzbiet, pozwalając mu wykrwawić się i osłabnąć. Potem dokończyłam dzieła ciosem w szyję.
Zamierzałam już zacząć się posilać, kiedy usłyszałam dźwięk rozmowy. Głos należał raczej do młodego osobnika, płci żeńskiej. Miałam już zamiar to zignorować, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie słychać żadnego drugiego rozmówcy. Przechyliłam lekko głowę. Poczułam potrzebę, może trochę irracjonalną, sprawdzenia tego. Przecież mi też zdarza się gadać samej do siebie, nie? Po cichu zbliżyłam się do źródła dźwięku. Uchyliłam nieco liście, by oczyścić sobie widok. Pośrodku lasu siedziało tyłem do mnie niebieskie szczenię z przykuwającymi uwagę włosami i ogonem, łączącymi w sobie właściwie wszystkie kolory świata. Przed nim znajdował się jakiś mglisty, ledwo widoczny kształt. Gdy skupiłam się tylko na nim, rozpoznałam jakiegoś demona, aczkolwiek nie mogłam powiedzieć nic więcej. Waderka zamilkła i spojrzała w moją stronę.
— Ty z nimi rozmawiasz. - stwierdziłam, robiąc krok do przodu.
<Blue Dream? Nie mam nigdzie nic do odpisania, nudzi mi się xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz