poniedziałek, 22 lipca 2019

Od Etain - Trzeci trening siły

Podczas wczorajszego biegu nad rzeką wpadł mi do głowy pewien pomysł. W trakcie dzisiejszych ćwiczeń postanowiłam wykorzystać opór wody, by jeszcze bardziej zwiększyć poziom ich trudności. Nie zdecydowałam się jednak skorzystać z nurtu rzeki. Jej siła mogłaby mnie porwać, zwłaszcza że miałam mieć dosłownie uwiązane do łap kamienie, ale krótki bieg po dnie spokojnych wód płytkiego jeziora na Polanie Życia brzmiał bezpiecznie i w miarę przyjemnie.
Nie widząc innego sposobu na przetransportowanie sprzętu sportowego własnoręcznej roboty na polanę, udałam się na miejsce, mając go już na łapach, co zauważalnie zmniejszyło moją prędkość i wydłużyło czas drogi, na spółkę z pozostałym po wczoraj bólem kończyn. Znalazłszy się na miejscu, bez ociągania weszłam po szyję w ciepłą toń. Już podczas zanurzania się czułam, jak ciężko poruszać się po dnie z takim balastem.
Zrobiłam to jednak. Z uniesioną wysoko ponad toń głową zmagałam się z wysiłkiem, jaki niósł ze sobą każdy krok postawiony na piaszczystym dnie. Przeszłam sporą odległość. Zerkając na siebie, pomyślałam, że jeszcze trochę samozaparcia i będę w stanie obejść to jezioro dookoła. Ta, zaśmiałam się. Do tego jeszcze mi trochę brakowało. Opuściwszy wodę, niezgrabnie strąciłam z siebie krople wody. Ciężarki na zmęczonych łapach znacznie utrudniały mi wykonywanie ruchów.
Szczęśliwa, że to już koniec na dzisiaj, uniosłam łeb i odetchnęłam głęboko. Przynajmniej udało mi się trochę ochłodzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz