Udało mi się dobiec do rzeki. Bijące od niej nieznacznie
chłód i świeżość, a także szum wody wywołał we mnie pozytywne odczucia, gdy
biegłam jej brzegiem, aczkolwiek mój stan był już kiepski, a wygląd iście
żałosny. Dyszałam chaotycznie, co jakiś czas zatrzymując się, by pochylić głowę
i odpocząć przez moment. Kiedy postanowiłam zakończyć bieg, całkowicie
brakowało mi już siły, a mięśnie stały się obolałe i sztywne. Odmawiały mi
posłuszeństwa, dlatego opadłam na brzuch. Kiedy patrzyłam na swoje przednie
łapy, które miałam teraz idealnie przed oczami, na widok umieszczonych na nich
przyrządowych do ćwiczeń poczułam dziwną irytację. Przez chwilę miałam ochotę
zdjąć je i rzucić do wody, by raz na zawsze zapomnieć o tego typu treningach,
postanowiłam jednak się jeszcze nie poddawać. Powoli podniosłam się do pozycji
stojącej i wkrótce zaczęłam kroczyć w stronę domu.
poniedziałek, 22 lipca 2019
Od Etain - Drugi trening siły
Plan treningowy wyglądał tak samo, jak w poprzednich
przypadkach. Trening raz dziennie, każdego dnia przez około tydzień. Najlepiej
z rana, bo po co odkładać coś tak ważnego na godziny wieczorne. Z taką myślą
kładłam się spać i z taką obudziłam się dzisiejszego poranka, niedługo po
świcie. Chlapnęłam trochę wody, po czym wypełniona determinacją założyłam na
łapy przygotowane wczorajszego dnia obciążniki. Wybiegłam z jaskini prosto w
zieleń lasu. Choć nietrudno było przewidzieć, że z dodatkową wagą na ciele
szybciej się zmęczę, to i tak przywitałam głęboki oddech, który pojawił się
niemal od razu, dużą dawką zdziwienia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz