Spotkali się w umówionym miejscu. Shino powiedział słowa, aż do momentu w którym szczeniak ziewnął.
– Miałeś się wyspać.
– Ciężko zasnąć, gdy Blue nuci w kółko tą samą melodię i rzuca kamykami w ścianę jaskini. – Udało mu się powstrzymać od kolejnego ziewnięcia.
– Mam wrażenie, że więzy rodzinne nie mają dla ciebie dużego znaczenia, ale może się mylę.
– Nie bardzo. Tym bardziej, że… – urwał, zastanawiając się nad tym co tak naprawdę chciał powiedzieć i czy chciał to powiedzieć. – Czuje się źle, kiedy jestem z nimi. To jakiś rodzaj niepokoju, ale nigdy mnie nie opuszcza, gdy są blisko. W twoim przypadku jest w sumie podobnie.
– Wyczuwasz demoniczną krew, a twój umysł odczytuje to jako zagrożenie. Musisz dać sobie trochę czasu, kiedyś się przyzwyczaisz.
– Demoniczną? Nie podoba mi się to słowo.
– Ale wiele wyjaśnia, czyż nie?
– Nie do końca.
– Kiedyś opowiem ci więcej, a teraz skup się w końcu na polowaniu.
Minął kwadrans zanim wpadli na trop królika. Shino uczył szczeniaka skradać się, cały czas mając świadomość, że mówi zdecydowanie zbyt głośno.
– Biegnij.
Vinys rzucił się w kierunku królika, który zaalarmowany wcześniejszym hałasem zareagował zdecydowanie szybciej. Nie miał szans go dogonić, mimo to biegł dalej, śledząc każdy jego skręt. Nie mógł go złapać, ale nie pozwolił by sobie go zgubić. Gdzieś pomiędzy drzewami po prawej mignęła mu sylwetka lisa, na krótką chwilę, ale to wystarczyło, żeby zareagował w porę. Udało mu się przyspieszyć i lekko skręcając w lewo, skierować królika w przeciwną stronę.
Na ułamek sekundy, zmienił się widziany przez niego obraz. Ziemia była nieco bliżej i jakby zapomniał jak się biega. Shino skoczył w jego stronę. Vinys poczuł ostry ból, który zniknął jednak tak szybko, jak się pojawił. Leżał na trawie. Czuł ucisk w płucach i był lekko poobijany, a lisa nie było obok, choć był niemal pewien, że tam się zatrzymał. Shino stał dużo dalej, trzymając w zębach martwą zdobycz. Szczeniak podniósł się ostrożnie i potruchtał w jego kierunku, dysząc ciężko, nie do końca pewny co się przed chwilą dokładnie wydarzyło.
– Dobrze ci poszło, ale nie myśl, że to koniec. Jutro zajmiemy się czymś innym.
Zanim Vinys zdążył otworzyć pysk, lisa już nie było, ale przynajmniej zostawił królika.
Gratulacje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz