czwartek, 4 lipca 2019

Od Szkła - 1 trening siły i zwinności

Minęło kilka dni od zakończenia poprzedniej serii mojego treningu. Od tego czasu przesiadywałem głównie w jaskini należącej do śledczych z Watahy Wielkich Nadziei, albo włóczyłem się z nimi po lesie. Przyglądałem się ich pracy i starałem uczyć jak najwięcej. W końcu chciałem móc być kiedyś tym dobrym policjantem.
Pewnego ranka, zamiast udać się od razu do miejsca swojej nauki, usiadłem przed swoim domostwem, którym na tamten moment była inna niewielka jaskinia, której nie zajął chyba jeszcze nikt przede mną i zacząłem liczyć, ile dni minęło od mojego ostatniego treningu. To była środa. Potem czwartek, piątek... jak to dalej leci? Nigdy nie byłem dobry w zapamiętywaniu tych ludzkich oznaczeń dni, choć zacząłem zwracać na nie uwagę już dosyć dawno, gdy tylko zaczynałem regularne treningi. Jakoś tak przy okazji.
Przerwałem, gdy z oddali dotarł do mnie charakterystyczny szum. Zacząłem nasłuchiwać, domyślając się, że za dźwiękiem stoją skrzydła mojego przyjaciela.
- Szkło? Jednak miałem intuicję, żeby najpierw sprawdzić tutaj. Stało się coś konkretnego, że nie poszedłeś jeszcze do śledczych?
- Obiecałeś, że za kilka dni będziemy mogli wrócić do treningów, więc pomyślałem przed chwilą, że zanim tam pójdę, usiądę sobie spokojnie i policzę, kiedy wypadał termin - odpowiedziałem.
- Zatem też masz dobrą intuicję - uśmiechnął się lekko - miałeś cztery dni przerwy, a już tak tęsknisz za ćwiczeniami? Organizm musiał się zresetować, nasz mały panie śledczy. Czterodniowa przerwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła. No, nadszedł poniedziałek, nowy tydzień, własnie dzisiaj miałem zapytać, czy chcesz już wrócić do treningu.
- Tak! - rozgorączkowałem się - choćby i teraz!
- Nic cię już nie boli? Stawy odpoczęły, mięśnie odpoczęły? Kręgosłup? - pytał szybko, a ja niemal po każdym słowie przecząco kręciłem głową.
- W takim razie zaczynamy jutro, przyjacielu, a ten ostatni dzień przerwy dobrze wykorzystaj na naukę, póki masz jeszcze dużo czasu - oświadczył, uśmiechnął się i położył mi skrzydło na karku, nieco ostudzając mój entuzjazm. Westchnąłem. Tak zatem zrobię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz