Coraz częściej tracił świadomość. Czasem na kilka sekund, czasem kilkadziesiąt. Miewał dziwne „wizje”, bo inaczej nie umiał tego określić, które odbierały mu władzę nad własnym ciałem. Zawsze odzyskiwał zmysły, leżąc na ziemi, ścięty z nóg. Parę razy sturlał się nieświadomie z jakiegoś pagórka albo upadał na wyjątkowo ostry kamień. Nie rezygnował jednak z treningów, cały czas trzymając swój obecny stan w tajemnicy przed rodziną i przyjacielem.
– Może tracę rozum? – szepnął, stawiając kolejne kroki na sypkim, żółtym piasku. – Zabawne, myślałem, że jestem tym normalnym.
Odkąd odkrył, że na piasku ląduje się dużo mniej boleśnie, spędzał tam większość wolnego czasu. Musiał tylko pamiętać, by trzymać się z dala od brzegu. Ostatnie tygodnie jego życia opierały się na treningach, spaniu, jedzeniu i obserwowaniu morza. Unikał polowań, nie wiedzieć czemu, wizje najczęściej pojawiały się właśnie w trakcie nich.
Czekał na Shino, obserwując morskie fale spod półprzymkniętych powiek. Przeszedł go dreszcz.
– Już zasypiasz?
Odwrócił głowę, ale nie zobaczył towarzysza. Patrzył na samego siebie, widział, jak jego ciało opada bezwładnie na piasek. Cofnął się, ani na chwilę nie odrywając od niego wzroku. Czuł zapach lisa tak wyraźnie, jakby stał obok, jednak był sam, a przynajmniej tak mu się zdawało. Obraz przed jego oczami zaczął się rozmazywać, powoli, osuwał się na ziemie, zbyt zdezorientowany, by z tym walczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz