Uciekła na bok wzrokiem czując gromadzące się ciepło na policzkach. Całe szczęście, że zarówno Nomen jak i Yamis opuścili ich, gdyż wizja przebywania z nimi podczas tego, co właśnie powiedział Naoru, skutecznie powaliłaby ja w zawstydzeniu. Ach ta urocza genetyczna nieśmiałość.
Widząc reakcje przyjaciółki, Nao rozejrzał się po krajobrazie. Na pewno zdawał sobie sprawę z łagodnych pastelowych kolorów na horyzoncie, zwłaszcza niemal szafirowej rzeczce między drzewami. Serek była niezmiernie dumna z tego- było skromnie ale bardzo przytulnie. Nagle młodzieniec dostrzegł, iż w większych skupiskach roślin rosną wrotycze otoczone delikatnymi kwiatami. Chociaż nie pytał, dostrzegła jego ciche pytanie w oczach.
-To nawiązuje do moich rodziców. W ten sposób czuje się bliżej nich- powiedziała cicho spoglądają na zioła. Kiwnął głową. Przymknęła oczy napawając się znanymi zapachami, gdy Naoru znowu się odezwał.
-Popraw mnie jeśli się mylę, ale nie wspominałaś, że jest wielu Strażników? Poza Yamisem i Nomenem, gdzie inni?
-Albo w głównym wymiarze albo w prywatnych- odparła.- Jesteśmy w moim własnym świecie. To jakby mój dom. Każdy Strażnik dostaje prywatny mały świat dla siebie po dorośnięciu.
-Sama go urządziłaś?
-Tak.
-Piękny jest- po czym spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem.
-Chcesz zobaczyć główną filie?
-A mogę?
-Pod moją opieką owszem- zachichotała.
<Nao? Wybacz, że tak długo zeszło a opo krótkie ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz