niedziela, 28 lipca 2019

Od Palette - "Brakujące kawałki", cz. 2

-Paletko... Wyjdź kochanie- błagał ją Kuraha z jedzeniem przy łapie. Już trzeci dzień odmawiała jedzenia czy picia, więc nic dziwnego, że Kuraha był zaniepokojony. Jeśli ten stan będzie utrzymywał się dalej...
-Tato, gdzie mama?- Usłyszeli pytanie przybyłego Vinysa.
-Mama źle się czuje- odpowiedział wymijająco ale zgodnie z prawdą ojciec. Jego ból w głosie był namacalny.
-To przez Blue?- Spytał bez ogródek.
-Synku?- Usłyszeli tak starty chropowaty głos Palette, który ranił uszy. Znikł jej zwykły ton czy słodka mowa.- Chodź tu do mnie.
-Jestem mamo- powiedział cicho. Nawet jako basiorek nic nie powiedział, gdy porwała go w objęcia i tuliła do siebie, lub ona do niego. Po prostu milczał, dając wchłaniać się łzom matki w jego futerko. On także zdawał się być pogrążony w żałobie po śmierci młodszej siostry, jednak podobnie jak ojciec nie pokazywał zbytnio tego.
-Wszystko będzie dobrze, kochanie- szlochała powtarzając to w kółko. Gdy Kuraha położył się za nią i przytulił, pociągnęła syna również do tego.
Czy może to cały strach i rozpacz się przebiły, które zbierały się przy śmierci Jaskra z Astelle oraz Wrotycza?

???
Wilk krzyczał z bólu, lub raczej chciał, gdy kamienie runęły na niego z urwiska. Zginął na miejscu i to od razu. Spod głazów, wytoczył się kawałek kryształu.
Kryształek o wręcz bajecznej kolorystyce.
Inny wilk natrafił na inny kawałek w tych samym tonacjach. On również zabrał go dla siebie. On również skończył tragicznie.
Kolejny wilk też. I kolejny. Następny również. I każdy następny.
Czyżby kryształki były przeklęte?

Palette
Dopiero piątego dnia wadera przestała płakać, choć mogło to mieć związek z rozchorowaniem się z żalu. Nie mniej jednak Kuraha był dumny z tego kroku. Nawet udało mu się wyciągnąć ją na spacer. Kochany był w gotowości na wypadek jej utraty równowagi. Na razie jednak doglądał jej wyrazu oczu, który mocno zmatowiały.
-Paletko, wiem, cierpisz. Ja również. I Vinys. To trudny okres czasu ale musimy iść dalej. Dla naszego syna- mówił łagodnie Kuraha, dawało to efekt wręcz lania miodu na duszę. Skuliła uszy.
-Chciałabym...- Odezwała się cicho, pierwszy raz podczas tej wędrówki.-... Ale to takie trudne...
-Nie każe ci przechodzić przez to samej, masz przecież mnie- szepnął przytulając ją. Ta bez wahania wtuliła się w niego, jakby od tego zależało jej życie.
-Dziękuję, że jesteś... Mało to mówię ale...
-Ja ciebie też- ucałował jej czoło. - Możemy wolno wracać, jeśli chcesz.
-Okrężną trasą?- Spytała się cichutko opierając się o jego bok. Co jak co, Paletka dalej nie lubiła tego, żeby inni widzieli jej słabość.
Szli tak wolno i w milczeniu, gdy wzrok Kurahy przyciągnęło małe coś, świeciło się. Dał znak na sprawdzenie tego cusia. Kiedy podeszli, dostrzegli mały i niesamowity kawałek kryształu. Palette wzięła go w łapę i omal się nie rozpłakała.
-Wygląda jak B- Blue...
Bo faktycznie, kawałek kryształu miał zewnętrzną granatową obwódkę, fioletowe kropki a całość wyglądała jak fragment nieboskłonu.
Kuraha wcisnął ów fragment w jej łapy, dając tym samym znak, żeby go wzięła.

Kiedy wilki wróciły, zapanował wieczór. Już wkrótce oba basiory położyły się spać i wadera chciała iść w ich ślady, kiedy nagle...
S³yszysz mnie?
? Tępo się rozejrzała.
S³yszysz mnie?
Mogłaby przysiąc, że coś słyszała.
S³yszysz mnie?
"Co?" Spytała się cicho.
Czy mnie słyszysz?
"Co się dzieje?"
Czuje ten strach.

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz