poniedziałek, 22 lipca 2019

Od Etain - Czwarty trening siły

Uznawszy, że nieszablonowe myślenie i spontaniczne pomysły przynoszą na ogół więcej korzyści niż szkód, zdecydowałam się przeprowadzić dzisiejszy trening w górach, przez które przedzierałam się poprzedniego dnia, aby dostać się na Polanę Życia i na brzeg znajdującego się tam jeziora. Po śniadaniu składającemu się ze wspaniałej jakości kawałków mięsa, które odłożone miałam w jaskini po ostatnim polowaniu, a także zamontowaniu na łapach używanych podczas każdej z poprzednich sesji ciężarków mających zwiększyć skuteczność wykonywanych ćwiczeń, wybrałam się na tereny zwane Wysokimi Skałkami.
Znalazłszy się u podnóża jednego ze stromych wzniesień, zaczerpnęłam powietrza w płuca, po czym wykonałam skok. Lądując na kamieniach, zachwiałam się mocno, po wbiciu pazurów w ziemię udało mi się jednak utrzymać w miejscu. Ucieszyłam się, że ostatnio nie padało. Wzniesienie było suche, a dzięki temu nieśliskie. Każdy kolejny skok kosztował mnie mnóstwo wysiłku i skupienia niemal równemu jak przy przeprowadzaniu operacji, a jednak zgrabnie pięłam się w górę. Dotarłszy w pewne zagłębienie, gdzie można było pewnie stanąć, spojrzałam w dół, a potem w górę, zastanawiając się, czy nie był to dobry moment na zejście. Widząc jednak, jak niewielka odległość dzieliła mnie teraz od szczytu, wznowiłam trening.
Po paru skokach udało mi się, wdrapałam się na górę nie największego wzniesienia. Mój oddech był jednak głęboki, nie tylko z powodu zmęczenia, ale też dumy i radości. Czułam się, jakby to była ogromna góra. Co najmniej taka, wśród których cienia przyszłam na świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz