Ocknął się dopiero następnego dnia. Słońce było jeszcze dość nisko, od morza wiał przyjemny chłodny wiatr, o słonawym zapachu. Podniósł się z ziemi, przeszedł parę metrów, by rozruszać obolałe mięśnie i usiadł. Czuł obecność Shino, ale inaczej niż wcześniej. Nie wzbudzała w nim już niepokoju, po prostu była.
Lis rzeczywiście był niedaleko, szedł właśnie w jego stronę, w pysku niosąc truchło zająca. Odłożył je na piasku i usiadł obok wilka.
– Mam pewną propozycję, Vin – zaczął. – Opowiesz mi ci się dzieje, a ja wyjaśnię ci dlaczego tak się dzieje.
Szczeniak westchnął. Nie chciał o tym mówić, w pewnym sensie brzydził się magią, ale Shino obiecał wyjaśnienia, a to było dla niego najważniejsze.
– To nie wizje – zapewnił lis, po wysłuchaniu skróconej relacji z ostatnich paru tygodni. – Ale cieszę się, że nie zdążyłeś zrobić nic głupiego.
– Głupiego?
– Nie można zaprzeczyć, że swoje umiejętności zawdzięczasz dość barwnemu rodowodowi. Możesz przenieść swoją świadomość do umysłu innego stworzenia, coś jak demoniczne opętanie. – Wydawał się zadowolony, w przeciwieństwie do szczeniaka, który skrzywił się lekko. – Będziesz musiał jednak sporo poćwiczyć, z tego co słyszę.
– Nie wiem czy chcę.
– Nie przypominam sobie, żebym zadawał ci pytanie. – Wstał i odszedł parę kroków. – Wczoraj udało ci się przejąć mój umysł, nieświadomie w dodatku. Możesz zrobić to znowu?
– Nie wiem jak. – Basior odwróci wzrok i skupił się na morskich falach.
– Dobrze, zaczniemy od czegoś innego.
Lis podszedł do martwego zająca, by po chwili rozszarpać część jego ciała. Wyszarpnął z niego kostkę, lepką od krwi i pokrytą resztkami tkanek miękkich. Z końca kości zaczął wydobywać się ogień, błękitny i nie dający żadnego ciepła. Płomień zmierzał w stronę Vinysa, by rozstąpić się tuż przed nim i otoczyć go z dwóch stron.
– Tak jak myślałem, odziedziczyłeś część mocy swojego ojca.
– To znaczy?
– W bezpośrednim kontakcie z twoim ciałem, zostanie rozproszona każda magia. Jesteś na nią odporny, choć to nie zawsze dobrze. – Przerwał, musiał podjąć jakąś decyzje. – Chodź, spróbuj do końca dnia kontrolować swój umysł. Jutro postanowimy co dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz