poniedziałek, 8 lipca 2019

Od Szkła - 1 trening siły i zwinności

- Nie, proszę, Mundurku... zatrzymaj się na chwilę - dyszałem ciężko, powłócząc nogami niemal z każdym krokiem coraz bardziej ociężale, z jęzorem wywieszonym niemal do wysokości mostka, a którego zaczynała kapać już ślina. Było mi z resztą już wszystko jedno, czułem się wyczerpany, śpiący, odwodniony, zakurzony, trochę obśliniony, zaniepokojony i chyba już trochę głodny. To był już ten stan, w którym nogi zaczynały trząść mi się ze zmęczenia i przestawałem zwracać uwagę na piaszczysty, poszarzały pył z polnej drogi osiadający na języku.
- Jeszcze dwadzieścia metrów. Tym razem daj z siebie wszystko, biegnij najszybciej, jak możesz - dodatkowo pośpieszył mnie towarzysz. Ostatkiem sił wykrzesałem z moich przemęczonych nóg co tylko jeszcze byłem w stanie, by ostatni raz zerwać się do szybkiego biegu. Na miejscu, które wyznaczył szary ptak upadłem na ziemię, potykając się o swoje własne nogi i chyba o... trawę?
- Czy to musi wyglądać w ten sposób? - zapytałem po chwili odpoczynku, leżąc na grzbiecie i dopiero teraz, nisko przy ziemi zaczynając odczuwać spotęgowane uczucie gorąca gromadzące się w policzkach - wiesz, chciałbym dać z siebie wszystko, ale to tempo... chyba zaczyna mnie już męczyć.
- Oczywiście, nie musi być aż tak - zamyślił się na chwilę ptak - ale dopóki możesz... zrób to dla mnie. Wykorzystaj treningi w stu pięćdziesięciu procentach. Obiecałem ci pomóc i myślę, że tak będzie najlepiej - zakończył mało wymownie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz