Blue Dream
*popołudnie*
Przyjaciel waderki spojrzał na nią wyłupiastymi oczyma, jak to miał w swym zwyczaju. Nie mówił, jednak porozumiewał się mową ciała, zwłaszcza oczu. Blue przekrzywiła głowę na bok bez przerywania kontaktu wzrokowego. Wykonał ruch cofnięcia głowy.
-Gdzie mnie chcesz zabrać?- Spytała. Ponownie ten sam ruch.- Mam iść za tobą?
Kiwnął głową. Zaraz za nim pojawiła się zapadlina, buchająca śmiertelnym zimnem. W odczuciu Dream było to najwyżej lekkie mrowienie. Zaproszenie. Przyjaciel zrobił krok na bok, dając jej znać, aby weszła do zjawiska.
-Nie mogę dziś bawić się długo- powiedziała wchodząc. Podążył za nią, a kiedy znaleźli się w środku, przejście zamknęło się równie cicho, jak się pojawiło.
Palette
*wieczór*
Biała znajdowała sobie byle zajęcie, tak aby zabić czas przed spotkaniem z bratanicą. Serenity nie zjawiła się poprzedniej nocy, gdzie Palette obstawiała, że będzie. Nic dziwnego, że w duchu stała się niespokojna. Chociaż tłumaczyła to sobie, że młodsza miała inne zajęcia i nie miała czasu czy też możliwości na wykonanie prośby ciotki.
Zwątpienie odeszło na bok, gdy po zmroku dostrzegła rodzącą się zorze. Trójogoniasta wyszła z jaskini na spotkanie ze skrzydlatą, by móc na osobności dowiedzieć się czegoś więcej. Potrzebowała się upewnić, że jej obawy w duchu są bezpodstawne.
Serenity wylądowała głucho przed ciotką. Niebieskowłosa nie zdążyła się przywitać, gdyż zauważyła strach w oczach Serenity z śladami po łzach.
-Ciociu- zaczęła mówić z lekko drżącym głosem.- Przepraszam.
-Serenity, co się stało?- Spytała z lekkim niepokojem.
-Ja... Nie mogłam przez długi czas znaleźć kuli Blue Dream- Palette nie zapytała się, co to była za kula, ale wystarczyło, że Serenity znała się na tym.- Ale... W końcu natrafiłam z daleka na nią. Ukrywała się... Nie mogłam podejść bliżej... Ona była nawet z tak dużej odległości... Byłam przerażona widząc ją.
Serenity zacisnęła powieki, by nie upuścić łez strachu przy lekkim trzęsieniu się. Palette już była pewna przynajmniej dwóch rzeczy.
Pierwsza: jej obawy odnośnie córki nie były bezpodstawne.
Druga: była rozwinięciem tej pierwszej. Skoro sama Serenity była wręcz chora ze strachu i nie mogła podejść do odzwierciedlenia umysłu Blue, sytuacja robiła się niesamowicie groźna...
Świat demonów
*to samo popołudnie*
Gdy istota będąca kolegą Blue Dream wprowadziła szczenię do wnętrza a przejście się zamknęło za nimi, jej oczom ukazała się pewnego rodzaju grota, w której roiło się od skręcających się ciał. Ociekały różnymi maziami, wzbudzające obrzydzenie ze strachu. Granatowa spoglądała na kreatury bez słowa. Na jej widok, zaczęły szeptać między sobą.
Towarzysz dał jej znać, by za nim podążała. Szepty nie milkły, zaczęły przemieszczać się za nią. Szła z pustym wzrokiem za kolegą coraz głębiej, niczym w przepaść.
To ona?
Tak tak tak.
Obiecana forma się ziściła?
Ciiii.
Obserwuj ją.
W końcu.
Odbędzie się Parada Koszmarów?
Nie rozumiała sensu szeptów. To znaczy, rozumiała ich język porozumiewania się, ale nie tego, o czym mówili. Nie zatrzymywała się jednak, kolejne głosy szły za nimi. W końcu byt zatrzymał się przed najgłębszym miejscem, ustępując pierwszeństwa waderce. Dżentelmen. Bez oporów weszła pierwsza, za nią pozostałe istoty.
Tam pośrodku tej nicości stał potężnie zbudowany niby-wilk. Najbardziej osmalone ciało, ociekające czymś. Ogon zmiatał mniejsze byty. Wpatrywał się w nią tak czarnymi oczyma, że aż były trupio-białe. Zrobił krok ku niej wyciągając łapę. Młoda podeszła do niego, łapiąc za wyciągniętą kończynę. Demon pociągnął ją ku sobie, tak, że stała po jego prawicy.
-Oto nasza Obietnica. Blue Dream. Księżniczka demonów. Moje dziecko.
Demony zaczęły jakby wiwatować, podczas gdy wspomniana z początku spoglądała na otaczający ich tłum, gdy przeniosła pusty wzrok na ich przywódcę.
-Ale mam rodziców. I starszego brata.
Goth zwrócił swój łeb całkiem ku niej. Wyszczerzył ostre jak brzytwa kły.
-Nie księżniczko. To nie jest twoja prawdziwa rodzina. Należysz do tego świata. Należysz do mnie.
-Kim jesteś?- Spytała zamiast drążenia tematu.
-Goth. Król demonów. Twój ojciec.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz