Jeszcze przez dłuższą chwilę siedziałem w bezruchu, z zamyśleniem wpatrując się w przestrzeń gdzieś obok mojego rozmówcy. Nie chciałem przewiercać go spojrzeniem, wydawał się być dosyć cichą osobą i no, może trochę nieśmiałą? Na razie byłem zadowolony z samego faktu, że siedzi tutaj obok mnie i wygląda na nawet-ciut zainteresowanego interakcją. Jeśli nie przyszedł tu dla jeleniego mięsa, a co do tego zdążyłem już zyskać pewność, mógłby uciec gdzieś i nie zajmować swojego czasu rozmową z jakimś obcym, w dodatku niezbyt chyba ciekawym basiorkiem.
Wilk to, mimo wszystko, stworzenie stadne, a więc przebywanie w towarzystwie kogoś o sercu bijącym w podobnym tempie nie jest chyba niczym nienaturalnym. Z takiego założenia wyszedłem, równocześnie dochodząc do wniosku, że czasem przyjemnie jest nawet wspólnie pomilczeć i w sumie to spotkanie jak do tej pory można zaliczyć do udanych.
Rezygnując z dalszych obserwacji odwróciłem wzrok, niemal odruchowo zaciskając kły na kolejnym kawałku mięsa. Delektowałem się jedzeniem mojego nowego znajomego, który przez bite pięć minut w milczeniu siedział nieopodal z przymkniętymi oczyma. Wreszcie skończyłem i znów przeniosłem wzrok na wilka. Trochę glupio było mi przerywać jego rozmyślania, ale coś sprawiło, że nie mogłem się powstrzymać.
- Urodziłeś się tutaj?
Vinys otworzył oczy i wolno pokiwał głową. Uśmiechnąłem się.
- Masz rodzeństwo?
- Siostrę - odrzekł szybko, lecz zanim zrewanżował się pytaniem, odczekał chwilę - a ty?
Ponieważ nie byłem pewien, czy pytał o pochodzenie, czy rodzinę, postanowiłem powiedzieć parę słów po prostu o sobie.
- Jestem spoza WSC, z pobliskich terenów nie należących do żadnej watahy. Mam dwoje rodzeństwa... - przekrzywiłem głowę, zastanawiajac się przez krótką chwilę - miałem troje, ale jedno zginęło, gdy zaatakowal nas niedźwiedź.
- Aha - z braku lepszego pomysłu przyjąłem, że ten brak zainteresowania związany był z nieśmiałością. Jeszcze raz uśmiechnąłem się lekko, a Vinys dodał z zastanowieniem - a więc sam tu mieszkasz.
- Nie znam tu właściwie nikogo, raptem kilkoro wilków, ledwie z widzenia. Wybacz, że zawracam ci głowę - usiadłem i tylną łapą podrapałem się za uchem - ale jakoś tak... nie mam do kogo tutaj pyska otworzyć.
< Vinys? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz