Vinys wracając do truchła, zdecydowanie nie spodziewał się takiego obrotu spraw, nie był też szczególnie zadowolony. Dopiero co udało mu się oddalić od reszty rodziny, licząc na odrobinę spokoju, a tu znowu wilk.
– Nie szkodzi – rzucił szybko, odszedł kawałek dalej i usiadł.
Skoro już się tu znalazł, mógł równie dobrze zrealizować swoje plany, a planował posiedzieć chwilę w spokoju, z dala od rodziców i siostry, której obecność chwilami przyprawiała go o dreszcze.
Starał się zignorować nieznajomego, licząc, że naje się i zostawi go samego. On sam by tak zrobił, dlaczego więc ktoś miałby postępować inaczej?
Otaczająca go cisza nigdy mu nie przeszkadzała, choć w tej konkretnej sytuacji wydawała się podejrzana. Nie słyszał odgłosu rozrywanego mięsa ani nic z tych rzeczy. Odwrócił ostrożnie głowę i napotkał spojrzenie bursztynowych oczu. Szary wilk był zapewne niewiele starszy od niego i sprawiał wrażenie zupełnie zwykłego, co dla wychowanego w dosyć specyficznej rodzinie szczeniaka, nie było codziennością. Nie czuł potrzeby ciągłej ucieczki, jak zawsze wtedy, gdy przebywał z rodzicami i siostrą.
– Kim jesteś? – zadał pierwsze pytanie, jakie wpadło mu do głowy, licząc się z tym, że później może nie mieć już do tego okazji.
– Szkło. – Uśmiechnął się, podchodząc bliżej.
– Dziwne imię – stwierdził Vin, niemal bezgłośnie, tylko po to, by nie zgubić tej myśli w natłoku innych. Następne słowa wypowiedział już na głos. – Jestem Vinys.
Osobiście, na tym najchętniej by zakończył konwersacje. Coś jednak nie pozwalało mu przejść obojętnie obok nieznajomego. Może była to właśnie ta prostota, która dla Vina była tak odległa, że aż fascynująca? Może to zwykła potrzeba kontaktu z kimś w podobnym wieku?
Milczał jednak, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Interakcje społeczne nigdy nie były jego mocną stroną, nawet w rodzinie.
< Szkło? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz