poniedziałek, 22 lipca 2019

Od Etain - Piąty trening siły

Treningi weszły mi już w krew. Jak nigdy nie miałam trudności z wykonywaniem czynności, które przynosiły mi radość, tak teraz wychodziłam z jaskini punktualnie rano bez cienia zirytowania, zmęczenia czy znudzenia na swym białym pysku. Jakoś od niechcenia zdecydowałam, że tym razem pobiegnę na północ, może dlatego, że był to rzadko obierany przeze mnie kierunek. Biegnąc bez skargi ze skórzanymi obciążnikami na łapach, wkrótce dotarłam do miejsca, gdzie drzewa rosły dużo gęściej, tak, że nietrudno było zauważyć różnice między tym terenem, a ciągnącym się w nieskończoność i służącym mi za dom pełnym smukłych drzewek iglastym lasem. Nie było wątpliwości, stanęłam przed Skrytym Lasem.
Coś jednak w tym zdającym się kryć mnóstwo tajemnic mrocznym lesie przykuwało moją uwagę i skutecznie ciągnęło w jego głębię. Mknęłam przez cichy las, chłonąć zapachy, niezwykłe kolory i pojawiające się z rzadka tajemnicze dźwięki. Być może dzikość tego starego lasu oraz mnogość roślinności dodawały mi sił, bo choć biegałam tam i z powrotem, nie czułam zmęczenia. Gdy opuszczałam las z pokrytym potem czołem, towarzyszyła mi jedynie duma i zadowolenie. Dostrzegłam, że słońce zdążyło się już obniżyć w kierunku horyzontu. Skinęłam nisko głową, chyba oddając szacunek samej sobie. To był dobry, długi trening.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz