piątek, 3 listopada 2017

Od Ymir'a CD Astelle

Było już popołudnie, co mnie bardzo zaskoczyło. Jeszcze niedawno był świt, a teraz środek dnia. Oblizując pozostałości po niedawno co upolowanej przeze mnie zwierzyny, skierowałem się w stronę wodospadu, by odpocząć. Idąc przez leśne ścieżki, rozglądałem się z ciekawością. Wszystko zaczęło umierać, a to wszystko przez nadchodzącą zimę. Mlasnąłem kąśliwie, gdy tylko mój spokój zakłóciły jakieś ptactwa. Wychodząc zza zasłony dość dużych krzaków, których liście jeszcze w pełni nie opadły, przeszedłem na stronę wodospadu, który już był dla mnie bardzo dobrze widoczny, lecz nie tylko on. Przy jego brzegu siedział wilk o jasnym zabarwieniu futra, które szybko rozpoznałem. Uśmiechając się do siebie, wydłużyłem kroku.
- Witaj Oleandrze -zacząłem, zwracając tym samym jego uwagę -co tu robisz?
Wilk odwrócił się całkowicie w moim kierunku, posyłając przy okazji swój serdeczny uśmiech.
- Przybyłem tu pomyśleć -odpowiedział.
Skinąłem głową, stając przed nim. Nie dziwię się, że wybrał akurat to miejsce na przemyślenia. Było spokojne i odosobnione. Choć jestem tu krótko, mogę śmiało powiedzieć, że mało członków się tutaj zagłębia.
- A nad czym, jeżeli mogę zapytać? -odwzajemniłem uśmiech, lecz szybko odwróciłem głowę w kierunku małego jeziorka. Było pięknie.
Wilk w odpowiedzi westchnął ciężko, ponownie zwracając się w stronę gąszczy na drugim brzegu. Również tam spojrzałem.
- Pewnie niepokoi cię sytuacja watahy? -dopytałem spokojnym głosem, nie oczekując od niego odpowiedzi, której i tak nie chciał powiedzieć.
Wypuściłem powietrze z płuc ze świstem, wstając z oziębionej ziemi, kierując się w przeciwną stronę. Poprosiłem, aby szedł za mną, na co się zgodził. Niedługo po rozpoczęciu naszej wędrówki, rozpoczęliśmy rozmowę, w której wytłumaczył mi swoje obawy. Mała ilość członków, coraz większe braki w zwierzynie, a co ważniejsze, niepewność ze strony sąsiednich watah. Na wszystkie te informacje przytakiwałem, sprawiając wrażenie przejętego, choć prawda była nieco inna. Chciałem po prostu wiedzieć, co tu się dzieje, by wyjść na swoją korzyść. Idąc pustą drogą, po jakimś czasie usłyszeliśmy jakiś dziwne pomruki. Niedługo po tym natknęliśmy się na jakiegoś wilka, a właściwie na waderę, która od razu wyglądała na jakiegoś nowo przybyłego. Wymieniła z Oleandrem kilka słów, tłumacząc się przy tym, mnie jednak to wszystko nie obchodziło, dlatego odszedłem na pewną odległość od nich. Podszedłem do małego zbiornika wodnego i spoglądając na niego, zacząłem manipulacje wodnych strumieni, które powstając znad lustra wodnego, zaczęły na nim tańczyć. Po jakimś czasie usłyszałem dość stanowczy głos Oleandra, przez który wytrąciłem swe myśli z równowagi. Zwróciłem się w ich kierunku, zastanawiając się, ile to już minęło. Kilka minut? Może nawet niecałą godzinę? Pewnie coś koło tego. Wyprostowując się, spojrzałem na nich.
- O co chodzi?
Oleander spojrzał w tym samym momencie na waderę, która się do niego niemrawo uśmiechnęła. Udawała. Na pewno. Nikt obcemu nie ukazuje kłów w dobroci, wręcz przeciwnie. Prychnąłem wrogo.
- Ta wadera, Astelle, zostaje naszą nową członkinią -powiedział dość uradowanym głosem, od którego aż mnie skręciło.
Wysiliłem się jednak na niemały cień uśmiechu.
- Widzisz, a jeszcze niedawno o tym mówiłeś, że chciałbyś, aby ktoś nowy do nas przybył. Jak widać, ktoś cię wysłuchał -zaśmiałem się, siadając przy tym na mokrej trawie.
Odwracając wzrok z postury Oleandra, spojrzałem się na przybyszkę. Astelle, co? -zapytałem z ironią sam siebie. Pokręciłem głową, ponownie zwracając się do basiora.
- To gdzie teraz idziemy? Może pokażesz mi tutejsze tereny? -zapytałem, próbując dać do zrozumienia waderze, że w żaden sposób mnie nie interesuje i żeby odeszła.
Ta jednak nic sobie z tego nie robiła, tak samo Oleander, który z łagodnym uśmiechem spojrzał na waderę.
- Jeżeli jesteś nowa, może zechcesz pozwiedzać tereny z nami? To by ci się pewnie przydało.
- Z przyjemnością i o ile nie jest to problemem -odwzajemniła uśmiech.
Halo, halo, ja też tu jestem -zdenerwowany, zacząłem na nich w myślach krzyczeć. Uwielbiałem ignorować innych, lecz gdy ktoś robi to po mnie? Wolne żarty!
< Astelle? >

1 komentarz: