czwartek, 16 listopada 2017

Od Raven'a Crux'a

Zaczęło się. Najpierw niepozorna, fioletowa linia na horyzoncie, powoli ciemniejąca i przemieniająca się w aksamitną czerń, zaczęła posuwać się miarowo naprzód, niby armia widm i zjaw, obejmując coraz większe połacie nieba. W tej chwili do odwiecznego tańca wkroczyło słońce, zawieszone nisko po drugiej stronie, pospiesznie chowające się przed mrokiem, pomarańczowe z czerwoną poświatą, ledwo widoczne zza chmur na zachodzie. Wkrótce, gdy było już ledwo widoczne, na scenę wkroczył drugi tancerz; okrągły, srebrzysty talerz wznoszący się wraz z napływającą ciemnością. Ostatni ukłon świetlistej pani zakończy dzisiejsze pląsy.
Pokonywałem pagórek za pagórkiem, kamień za kamieniem, krzew za krzewem. Okolica była sucha, na twardej ziemi łatwo było zagłuszyć swoje kroki. Wokoło żywego stworzenia, jedynie drapieżny ptak przeleciał wysoko nade mną. Było tu cicho i spokojnie, ale trudno będzie znaleźć jakieś miejsce na nocleg.
Wtem zauważyłem jakąś kolorową plamkę, w odległości około 200 metrów. Niemal w tym samym momencie dotarł do mnie charakterystyczny zapach; wilka. Nie zatrzymałem się, ale zachowywałem ostrożność. Gdy byłem już niedaleko niej, w półmroku dostrzegłem, że obrócił się w moją stronę. Barwy sierści osobnika bynajmniej nie były maskujące: niebieski, intensywnie fioletowy i czerń tworzyły dość wybuchową mieszankę. Była to...wadera. W takim miejscu? Pewnym krokiem zbliżyłem się do niej.
- Cześć. - rzekła, starając się ukryć nerwowość, co niestety nie do końca wyszło.
- Witam. - odpowiedziałem obojętnie. Zapadło dłuższe milczenie, które przerwał dopiero głos wilczycy.
- Jesteś tu nowy? Megami. 
- Raven. - dopiero później przypomniałem sobie o drugiej części, ale uznałem, że nie warto o tym wspominać.
- Wiesz...może lepiej wracaj już do legowisk. Robi się późno. - Czyżby stacjonowała tu jakaś wataha? Teraz wszystko jasne. 
- Czemu więc sama nie zrobiłaś tego do tej pory?
- Właściwie właśnie miałam zamiar... - podszedłem bliżej, by lepiej słyszeć; może trochę zbyt raptownie, ale nie zmienia to faktu, że nieznajoma cofnęła się jak oparzona. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem.
- Boisz się mnie? - spytałem z lekkim uśmiechem.

< Megami? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz