Zarumieniłam się.
-Ta noc była wspaniała- powiedziałam ciszej. On również pocisnął buraczka. Po jego wyrazie wiedziałam, że chce mnie o coś zapytać ale jeszcze się waha.
-Powiedz mi...
-Tak?
-Myślałaś nad kwestią szczeniąt?- W końcu wyrzucił to z siebie. Podniosłam łeb znacznie wyżej, trochę mnie tym zaskoczył.
-Właściwie to tak... Jednak nie wiem na tą chwilę czy sprawdziłabym się w roli matki- wyznałam.- Nie, że nie chcę! Po prostu...
-Nie masz pewności- dokończył za mnie zdanie na co mu potwierdziłam. Westchnął uśmiechając się przy tym ciepło.
-Nie ma pośpiechu kochana, nie musi być to na już. Chciałem poznać twoją opinię, myślę jednak, że potrzebujesz jeszcze czasu, to nie jest prosta decyzja.
-Już chyba związek z tobą okazał się prostszy- zachichotałam, natomiast on ukazał swoje ząbki.
-Mówisz jakbyś żałowała- odezwał się z udawaną nutą obrazy majestatu, nie mogłam się nie roześmiać.
-Wiesz, skoro już i tak nie pozbędziemy się siebie tak łatwo to kto wie- puściłam oczko.
Wkrótce po śniadaniu, musieliśmy wrócić do obowiązków, znaczy się to Jaskier musiał. Ja zostałam myśląc nad kwestią zamieszkania, stanowiło to problem. Zaczęłam chodzić po lesie i jedynymi pomysłami które jako pierwsze nasuwały mi się na myśl, był domek na drzewie, szybko jednak musiałam to skreślić. Zatrzymałam się wkrótce przed powalonym konarem. Może gdyby tak zrobić w nim dziurę? Sensowniej było zapytać się o zdanie drugiej połówki, skoro nie było nam dane zamieszkać w którejś z jaskiń.
< Jaskier? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz