niedziela, 12 listopada 2017

Od Astelle CD Jaskra

Zaprzeczyłam w odpowiedzi na jego pytanie. Zresztą nie musiał nic przynosić, miałam skromne zapasy w swojej komorze. Wilk na pewno miał ważniejsze sprawy na głowie. Krótką rozmowę już u mnie przerwało przybycie kogoś. Och, Oleander. Kiwnęłam mu głową na powitanie, nasz widok go zdumiał. Nagle odetchnął z ulgą i podszedł bliżej.
-Czy możecie mi wyjaśnić, gdzie zniknęliście oboje podczas tych dwóch dni? Nie, nie wydarzyła się żadna tragedia- dodał widząc moje spojrzenie. Jego wzrok powędrował do Jaskra.- Więc?
Spodziewałam się, że opowie wszystko a co z tym idzie, nie spotka to się z przychylnością samca alfa. Dlatego nim zdążył się odezwać, ubiegłam go.
-Jaskier chciał pokazać mi tereny należące do jego watahy, w drodze powrotnej mieliśmy mały wypadek, dlatego opóźniło to nasze przybycie- rzekłam spokojnie i dyplomatycznie. Przybysz podszedł do mnie bliżej kiedy zauważył zza moich włosów ukryty opatrunek. Syknął na ten widok.
-Zanim cokolwiek powiesz, wiedz, że to nic takiego, wkrótce wszystko wróci do normy- zwróciłam się cicho do Oleandra, nie chcąc, aby Jaskier usłyszał zbyt dużo.- Najważniejsze, że jesteśmy bezpieczni i cali.
-O tobie to nie można całkiem tego powiedzieć- rzucił z przekąsem. To akurat drugi basior usłyszał i opadły mu uszy.
-Spokojnie, moja moc pozwoli na tego typu wyleczenie, potrzebuje tylko trochę czasu.
-Ile?
-Myślę, że parę dni- odparłam z namysłem. Faktycznie, tego typu rzeczy zależały od mojej kondycji, którą aktualnie rehabilitowałam. Biały ciężko westchnął.
-Niech będzie jak mówisz- po czym uśmiechnął się do mnie i zwrócił się do drugiego.- Chodź ze mną, musimy pomówić.
Jaskier kiwnął głową, następnie wyszli ramię w ramię ale jeszcze zdążyliśmy się wymienić gestami obwieszczające do następnego spotkania. Gdy znikli, napiłam się i w końcu miałam co robić, bowiem przyszedł poraniony wilk, którego hart ducha był prawdopodobnie jego podporą. Po gruntownym uleczeniu nieszczęśnika, wyprowadziłam go na zewnątrz. Jakimś cudem zmusił mnie do siadu. Jedną łapą objął mnie w pasie a drugą pokazał roztaczające się nad nami niebo.
-Wiesz ile jest do zwiedzenia?- Zaczął rozmarzony.- Chciałbym to komuś pokazać i wspólnie poznać- dodał spoglądając na mnie. O, na pewno chce kogoś zabrać na wycieczkę! Niestety musiałam mu przerwać, okazyjnie zabierając jego łapę z siebie.
-Przykro mi ale mam sporo zajęć. Wydaje mi się, że z kimś innym możesz wędrować- odparłam spokojnie ale z optymistyczna nutą w głosie. Na te słowa, wilk jakby przygasł, jego mina stała zabawna. Wymamrotał coś na do widzenia i szybko znikł idąc w swoim kierunku. Przekrzywiłam głowę i już chciałam wejść do siebie, kiedy prawie wpadł na mnie z rozpędu Jaskier.
-Co się stało?- Zapytałam widząc jak rozpiera go energia.

< Jaskier? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz