Ciemność, głównie czułam wszechogarniającą ciemność. Wkrótce z każdą chwilą czułam pewnego rodzaju powrotu do życia, gdy to nastąpiło otworzyłam oczy, okazyjnie czując parszywą ranę w ciele. Pierwsze co zobaczyłam to zadowolonego z siebie Arcun'a. Zebrałam się do pozycji siedzącej patrząc na niego.
-Co się szczerzysz?-Fuknęłam biorąc głębszy wdech. Gdy zerknęłam w dół, cała talia była owinięta jakimś dziwnym bandażem z nieznanymi mi wzorami a na widocznych dla mnie części ciała pojawiły się smoliście czarne żyły. Tamten się przyjrzał.
-Jak wrażenia Astelle? Ledwo co cię odbiliśmy po porwaniu przez WSC, cały czas byłaś nieprzytomna. Canto nieźle się spisał- rzucił krótkie spojrzenie na towarzyszącemu mu wilkowi. Ach tak, mój dobry partner. Widać, że bardzo mu zależało, łącznie z moim kochanym kuzynem.
-Dobrze więc, co mnie ominęło?
-Nestor dołączył do nich- mruknął z wściekłością. Uniosłam brew w geście zdziwienia.
-Zawsze był jakimś niedorozwojem ale teraz to wbił na nowy poziom- skwitowałam.
-Aaa!- odezwał się nagle Canto.- Niejaki tamtejszy członek i do tego alfa WWN ich sojuszników, Jaskier, stwierdził nagle, że należysz do niego.
-Chyba sobie kpisz- warknęłam spluwając na bok.- Durnie, tego jeszcze brakowało.
-Co zatem chcesz zrobić?- Zapytał zaciekawiony Arcun.
-Jak to co? To co zwykle. Zniszczyć wroga- syknęłam. Tamci nagle się zaśmiali, zdenerwowałam się- co znowu?
-Nic. Wszystko idzie po mojej myśli.
-To znaczy?
-Nic ci do tego- warknął uderzając mnie, padłam na ziemię.- Pogadamy wkrótce.
-Ty...- syknęłam ale zdążył zniknąć. Pozostały basior spojrzał to na mnie wstającą to na wyjście.
-Wy tak zawsze?
-Może i jesteśmy rodziną, sojusznikami ze wspólnym wrogiem ale często musimy sobie dogryzać- mruknęłam.- Chce zostać sama.
-Jak chcesz- wzruszył ramionami ale na chwilę się zbliżył i przejechał swoim jęzorem mi po uchu i niżej.-Pa.
Gdy znikł, ułożyłam się z powrotem na ziemi, naszło mnie na myśli. Odkąd dołączyłam do Watahy Szarej Jabłoni minęło trochę czasu a już były utarczki z tymi lipnymi wilkami ze Srebrnego Chabra. W dodatku przegapiłam własne porwanie. Doprawdy, musieli mi coś sypnąć usypiającego. Tak bardzo ich nienawidziłam a najbardziej to teraz tego całego Jaskra. Ja mu dam już taki popis, że popamięta chęć przywłaszczenia sobie mnie...
< Jaskier? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz