- Teraz, najdroższa, zamieszkamy gdzieś bliżej WWN - przygarnąłem waderę łapą do siebie - będziemy blisko twoich pacjentów i moich interesantów.
- To chyba jedyne wyjście - zaśmiała się Astelle. Ja natomiast już pogrążyłem się w myślach i zacząłem zastanawiać się, gdzie ulokujemy nasze przyszłe mieszkanie. Być może będzie na tyle obszerna, że starczy zarówno za nową jaskinię medyczną, jak i za nową siedzibę alf WWN. To byłoby wspaniałe.
- Jaskier! - wtem usłyszałem słowa Kanaa'y, z cieniem ponaglenia w głosie. Otworzyłem szeroko oczy, zerkając bokiem na wilczycę i towarzyszącego jej białego basiora i, dając do zrozumienia, że słucham ich niezwykle uważnie, kiwnąłem głową.
- Bądź tak dobry, by oddalić się na chwilę od marzeń i pomóc nam w rozwiązywaniu jeszcze tego problemu - uśmiechnęła się lekko samica alfa - jakich posłów możemy wysłać na tereny tych "Cieni", by zapytać o sojusz? Pomyślmy.
- Astelciu, kogo proponujesz? - zapytałem poważnie, odrywając myśli od nowego mieszkania i kierując je na właściwe tory.
- Nie wiem - pokręciła głową - nie jestem pewna, jak teraz zareagują na naszą propozycję.
- Zatem nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać - wzruszyłem ramionami - niedługo będę mieć na ich temat więcej informacji.
- Co? Dlaczegóż to? - Oleander przekrzywił głowę.
- Na ich terenach powinien być teraz ktoś, kto je zdobędzie... - odrzekłem, jednak już nieco mniej pewnie.
- Poczekaj - położył uszy po sobie - wysłałeś tam Mundusa?
Przytaknąłem w milczeniu.
- Czy masz oby pewność, że... sam nie wiem, jesteś świadom tego, co robisz? - zapytał, nieznacznie marszcząc brwi. Po raz kolejny pokiwałem głową, czując, że moje serce bije coraz mocniej. No pięknie. W zasadzie, nie mam już pewności.
Popatrzyłem na Astelle, która wydała mi się nie rozumieć sensu naszych ostatnich słów. Wzrokiem dałem jej znak, że wytłumaczę to później.
< Astelle? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz