Szedłem nieśpiesznie wzdłuż granicy naszych terenów. Uszy położyłem po sobie, nie pragnąc wcale ukrywać całego mojego wewnętrznego podenerwowania. Oleander cicho kroczył za mną, nie chcąc zapewne burzyć jeszcze bardziej mojego spokoju. I tak bez dwóch zdań poważnie nadszarpniętego.
- Jaskier - powiedział w końcu z tyłu - musimy powoli wracać, wiesz...
- Tak - odparłem szybko - zaraz. Chcę dojść do końca.
- Jeśli planujesz wybrać się aż tam, będziemy iść drogą powrotną do późnej nocy. Jeśli nie do wczesnego poranka jutro.
- Wiem - syknąłem przez zaciśnięte zęby - wiem, jest późno, a przed nami daleka droga - w tym właśnie momencie jedyne, co przychodziło mi do głowy to stanowczo odesłać basiora samego, lecz najzwyczajniej nie miałem serca tego zrobić. Ani spojrzeć mu potem w oczy. Przezornie więc powstrzymałem tę niezbyt uprzejmą myśl i szedłem dalej jeszcze przez kilka kroków. Potem raptownie stanąłem, ze złością wcisnąłem przednie łapy w wilgotny piasek i, czując jego kojący chłód, zawróciłem. Oleander ze zdumieniem i niepewnością odwrócił się również, kierując swoje kroki w ślad za mną.
- Jaskier! - usłyszałem zza pleców jego głos - może zatrzymamy się na noc w którejś z jaskiń tutaj?
- Nie ma takiej potrzeby - energicznie pokręciłem głową - nie jest jeszcze późno, słońce zajdzie za jakieś pół godziny, nie wcześniej. Możemy iść dalej - w myślach wyświetliłem sobie rozkład terenów WSC-WWN. Byliśmy jeszcze daleko od celu podróży, nadal w Borach Dworkowych. Jedna rzecz jednak podniosła mnie na duchu, mianowicie na naszym terytorium nie natknęliśmy się na żadnego wilka z Watahy Szarych Jabłoni. Czyli nie jest jeszcze tak źle.
Minęło już sporo czasu, a my wciąż podążaliśmy przed siebie na północ terenów WSC. Truchtałem nieco z przodu.
- Jaskier? - nagle Oleander ponownie mnie zawołał. Zatrzymałem się niechętnie i spojrzałem na niego.
- Jesteś samcem alfa swojej watahy... a u nas cały czas szeregowcem. Może przydałby ci się awans... powiedzmy, na kaprala.
Zwolniłem nieco, przez chwilę zastanawiając się nad propozycją.
- Nie, raczej nie - zaśmiałem się, kręcąc głową - aczkolwiek dziękuję. Policz naszych szeregowców, Oleander. Kto zostanie, jak wszyscy pozajmują wysokie stanowiska? - odpowiedziałem na pytające spojrzenie towarzysza.
- W takim razie awansuję cię na starszego szeregowca. Będziesz uczyć młodych, którzy być może za pewien czas zasilą nasze szeregi - postanowił alfa. W milczeniu kiwnąłem głową.
Była już noc, gdy dotarliśmy w końcu przez rozległe tereny WSC do miejsca, do którego zmierzaliśmy. Była nim jaskinia wojskowa, którą postanowiliśmy odwiedzić i sprawdzić, czy wszystko jest tam w porządku. W środku czekało nas niemałe zdziwienie, ponieważ zastaliśmy tam Ymira. Wilk czekał na nas naburmuszony, siedząc na środku groty. Podeszliśmy.
- I co? - zapytałem - co się z tobą działo?
Z początku wilk wzruszył tylko ramionami, choć cały czas wyglądał, jakby toczył ze sobą jakąś wewnętrzną walkę. Zmrużyłem oczy.
Alfa westchnął gorzko, jakby zabrakło mu sił na kontynuowanie tego tematu. Przez chwilę chciałem go wyręczyć, ale w głębi jaskini, pod ścianą, ujrzałem jeszcze kogoś.
- A ty co tu robisz? - zapytałem nagle, widząc uważnie się nam przyglądającego, błękitnego ptaka.
- Ymir chciał, bym go do was zaprowadził - odrzekł - ale nie zrobiłem tego nie znając jego intencji, a muszę życzliwie donieść, że wyglądał na wpół niepoczytalnego.
- Kogo ty ze mnie robisz? - fuknął wilk, odwracając się w jego stronę.
- Napotkawszy go tak rozemocjonowanego - kontynuowała czapla - postanowiłem do czasu waszego powrotu z południowych terenów sprawować nad nim nadzór...
- Dziękuję, to nie było konieczne - przerwał cicho Oleander.
- Dlaczego? - zapytałem szybko - Mundurek wzorowo pełni swoją funkcję.
- Ymir jednak nie wygląda na niepoczytalnego - odparł Oleander.
- Może zdasz się na mój, kompetentny zmysł? - uśmiechnął się Mundus - niech sam opowie ci, gdzie dzisiaj był.
- Nie uwierzycie, gdzie byłem - basior przewrócił oczyma.
- WSJ? - zapytał Oleander, przekrzywiając głowę.
- W rzeczy samej - przytaknął uroczyście.
- No pięknie - przełknął ślinę biały wilk.
- Nie nie, jest dobrze - zrobiłem kilka kroków w stronę Ymir'a i usiadłem naprzeciw niego - opowiadaj, co tam się teraz dzieje?
- Może to ty mi powiesz, dlaczego dopiero teraz dowiedziałem się o śmierci alfy? - warknął basior.
- Czy to coś zmienia? - teraz z kolei ja wzruszyłem ramionami z lekkim zdziwieniem - jesteś szpiegiem, to ty miałeś dowiedzieć się, jaka jest teraz sytuacja u naszych sąsiadów.
< Ymir? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz