niedziela, 19 listopada 2017

Od Astelle CD Jaskra

Patrzyłam z daleka na wilki z WSJ, które podniosły lament po utracie swojego przewodnika. Nie byłam tam z nimi, stałam na uboczu, bardzo dalekim uboczu. Dlaczego? Jeden z nich podszedł do mnie cedząc jasno oznaczające zdanie:
-Ty tu nie należysz.
Jak nie należę jak należę? Co on opowiadał? Dyrdymały jakieś. Przecież od początku tu byłam, dołączyłam przecież. Nie zrozumiem co niektórych...
Spory szmat czasu spędziłam krążąc po terenach ale gdy byłam zbyt pochłonięta myślami, musiałam się zatrzymać. Dotarło do mnie, że łapy same mnie zaprowadziły na pogranicze WSJ z WSC. Przez głowę przemknęło mi znowu to określenie "Różyczka". Dlaczego to tak lubiło wracać niczym bumerang?
Cichy szmer dobiegający zza tamtejszych krzaków. Nim zdążyłam sprawdzić, wyskoczył z nich Nestor ze zbolałym wyrazem na pysku.
-Wybacz siostro- po czym dostrzegłam szybki ruch jego łapy. Zapadła ciemność.
.
.
.
.
.
.
-Nie wierzę, że to zrobiłeś- stwierdził zaskoczony głosem, ten niebieski ptak.
-Nawet nie wiesz jak mi z tym trudno- westchnął Nestor.
-Ale nic jej nie zrobiłeś?- niech to, jeszcze Jaskier. Jego głos był najbliżej z całej tej trójki.
-Jaskrze, za kogo mnie masz, za naszego kuzyna? Nie, tylko ją oszołomiłem, guza nawet nie powinna mieć- odparł urażony ten drugi.- Zanim się zbudzi, wyjaśnię jej stan. Miałem okazję kilka razy zobaczyć działanie zaklęć Arcun'a.
-A więc?- Zapytali się chórem.
-Jakby to wyjaśnić... O, mam- dodał po dłuższej chwili.- Wyobraźcie sobie truskawkę. Po zerwaniu można ją dobrze wykorzystać, nie? Ale jeśli wrzuci się słodka truskawkę do zgniłych, stanie się jedną z nich.
-... Porównałeś ją do truskawki?- Zapytał nie dowierzając ciemny. Plask, jakby ktoś sobie przejechał łapą po pysku.
-Tak, bo lubi je- odparł Nestor by zaraz ponowić mowę.- Ale rozumiecie ten przykład nie? Dobrze. To mając ten obraz mogę dalej tłumaczyć. Arcun włada magią, jego specjalnością są umysłowe moce. I tak właśnie zmienił wspomnienia Astelle, dowodem na to zaklęcie jest ten bandaż na niej oraz jego wzory. Po obserwacjach jej zachowania, sądzę, że wszystko zmienił z dołączeniem do watahy i tak jej charakter uległ zmianie. Ona myśli, że od początku była w WSJ i tak mamy efekt zgniłej truskawki... Mundus, gdzie lecisz?
-Musze coś sprawdzić.
-... To jak możemy jej pomóc?- Zapytał się wkrótce Jaskier siadając gdzieś blisko mnie.
-Jedynym znanym mi sposobem jest zrobienie jej czegoś, czego jeszcze nie doświadczyła. Myślę, że to twoja rola. W końcu jesteście...- nie dokończył bo wydałam z siebie cichy śmiech. Otworzyłam oczy zmieniając pozycje z leżącej w siedzącą. Patrzyłam na nich z przekąsem zmieszanym z czujnością.
-Zdradziecki bracie, co ty znowu opowiadasz? Czyś całkiem postradał rozum?
-Jedyny kto tego doświadczył to Arcun.
-Jak uważasz- mruknęłam.- Więc, co zrobiliście z nimi?
-Częściowo zostali przegonieni- wyznał. Nie odpowiedziałam nic przez dłuższą chwilę.- Co z Arcun'em i Canto?
-Kto wie. Czemu się tym interesujesz?- Zmierzyłam go wzrokiem.
-Z tego co pamiętam to mój kuzyn a drugi to partner.
-Jaskier, wymyśliłeś już coś?- Nagle zwrócił się do drugiego basiora. Spojrzałam na niego lodowato, on jakby miał jakiś plan.
-Chyba tak... Co mam konkretnie zrobić?- Zaczęli rozmawiać tak, jakby mnie z nimi nie było. Zagotowało się we mnie, nie cierpiałam być ignorowana.
-Zrób co musisz jak tylko ściągnę bandaż z niej. Jeśli podziała, czarne coś z jej żył powinno zniknąć i zmienić się w dym.
Nie byłam w stanie się ruszyć, zdrajca szybkim ruchem znalazł się nagle za mną i gwałtownym ruchem przeciął bandaż mi na plecach. Czułam otumanienie kiedy materiał opadł na ziemię. Wolno przeniosłam wzrok na drugiego, nagle znalazł się strasznie blisko. W jego oczach o dziwo, tym razem czaiła się tęsknota. Delikatnie złapał mój podbródek.
-Proszę, wróć do mnie- szepnął i nachylił się.
Pocałował mnie. Po trzech sekundach poczułam jakby ktoś mi z pełnej siły przyłożył w tył głowy, która sama bezwładnie opadła na jego ramię. Znowu zapadła ciemność.
.
.
.
.
-J-Jaskier...?- Szepnęłam cicho pytanie czując się wypompowana z sił.-Co... co się stało?... Kochanie?
Poczułam dziwny swąd dymu, gdzieś pod sobą. Czemu on nagle zaczął szaleć z radości?
-Udało się, udało!- Krzyczał. 
-Na twoim miejscu uważałbym na swoją wybrankę, która jest wyczerpana- powiedział ciepło brat.
-Braciszku?- Nie mogłam już dłużej trzymać wpół otwartych oczu, tak bardzo chciałam spać.
-Spokojnie kochana, powinnaś odpocząć.
-...Dobrze... Czy możecie... zostać ze mną?

< Jaskier? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz