Cofnąłem się o krok, widząc, jak coś nagle materializuje mi się kilka centymetrów przed oczyma. Mundus skoczył w moją stronę, gwałtownie odpychając mnie skrzydłem od tego zjawiska. W ostatniej chwili, bo przede mną nagle powstało coś, co można by nazwać tarczą.
- Żyjesz? - usłyszałem głos towarzysza. Jak w transie pokiwałem głową. Jeszcze raz spojrzałem na "barierę" przed nami. Po drugiej stronie zobaczyłem wilki z WSJ.
Nagle to coś zniknęło. Rozejrzałem się szybko, nie widząc w tłumie otaczającym mnie Nestora ani Mundusa. Byli niedaleko. Basior dawał mi znaki, bym biegł za nim.
Sam nie jestem pewien, jak, lecz po chwili wszyscy trzej znaleźliśmy się na granicy lasu. Nie tylko my trzej, oprócz nas byli tam również Arcun i jego wilki. Ich również gonili rozgoryczeni członkowie ich watahy. Nie było czasu na zastanowienia. Pędziliśmy wszyscy przez las, zbliżając się do... terenów WSC. Dobra, nieważne. Niech lecą z nami. Skręciłem tylko lekko na południe, byśmy wszyscy w razie czego znaleźli się na terenach Watahy Wielkich Nadziei, już ja się tam z nimi policzę. A potem wrócę po Astelle. Wrócę i powędrujemy z powrotem do domu. I rozpoczniemy nowe życie, którego nie mieliśmy okazji posmakować. I będziemy żyć, będziemy szczęśliwie...
Nagle coś złapało mnie w biegu za tylną nogę, po czym szarpnęło i zatrzymało. Nogi poplątały mi się i wylądowałem na ziemi. Obejrzałem się, wstając. To nikt inny, jak Arcun. Jego kompani dobiegli po chwili i również stanęli przede mną.
- Ty - zawarczał wilk groźnie, marszcząc brwi - to przez ciebie.
- Przeze mnie? - zrobiłem wolno krok w jego stronę - zagryźliście alfę swojej watahy. Jak obcego! Jak psa!
- Chcesz wiedzieć, kto będzie następny? - Arcun odsłonił kły.
Wtem poczułem, jak coś chwyta mnie za kark. Odwróciłem się błyskawicznie i ugryzłem. Jak się okazało, był to jeden z tej mafii. Zaskomlał, gdy moje kły przebiły mu skórę na pysku i odsunął się. Kątem oka zobaczyłem w oddali Nestora i Mundusa.
- Nie mamy teraz na ciebie czasu - basior tymczasem mruknął groźnie - porozmawiamy później. Teraz mamy ważniejsze rzeczy na głowie - to powiedziawszy popatrzył w kierunku, z którego przybiegliśmy - musimy odzyskać to, co straciliśmy.
- Co straciliśmy? - zapytał ten niski wilk, który kręcił się przy Arcun'ie.
- Władzę, Nerto - zaśmiał się wilk, po czym zawrócił, bez słowa kierując się na tereny WSJ.
< Astelle? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz