- Tak strasznie się cieszę - szepnąłem do wilczycy, mocniej ściskając jej łapę i czując nagły przypływ energii - jeszcze dziś przed południem czułem się jakbym był tylko swoim duchem albo jakimś półżywą nieudaną parodią siebie samego. Od zaledwie kilku chwil znowu czuję... Astelle, czuję cały otaczający mnie wspaniały świat, czuję, że naprawdę żyję.
- Ja również bardzo się cieszę, że w końcu - Astelle przysunęła się do mnie bliżej - jest tak jak jest.
- Musimy koniecznie powiedzieć o tym całej mojej rodzinie - rozentuzjazmowałem się - poznasz moją matkę. Na pewno pokocha cię jak córkę. Ale najpierw... - zacząłem, lecz wtedy gdzieś w oddali ujrzałem Oleandra.
- Popatrz, Oluś - przyspieszyłem kroku, czując, że muszę teraz opowiedzieć Astelle wiele rzeczy - jest dla mnie jak brat. Wychowywaliśmy się razem, on i jego brat byli jedynymi moimi rówieśnikami. Oleandrze!
Biały wilk rozejrzał się, a gdy nas zobaczył, z radością przytruchtał do nas.
- Co tam u was, moi drodzy? - zapytał od razu - gdzie podążacie? Bo ja właśnie wracam z obchodu terenów i nudno już tu strasznie.
- My również do ciebie - odrzekłem z szerokim uśmiechem - bo widzisz, przyjacielu, jesteśmy parą! Astelle i Ja.
- Jesteście - wilk najwyraźniej nie spodziewał się w najśmielszych przypuszczeniach takiego obrotu spraw - jesteście parą? Oficjalnie?
- Właśnie to jest już twoja rola - powiedziałem.
- Zajmę się papierami, a wam życzę szczęścia na nowej drodze życia - wilk oczywiście po swojemu szczerze i z całego serca pochwycił nas w objęcia i długo jeszcze gratulował.
Później udaliśmy się do jaskini moich rodziców.
- Mamoo - krzyknąłem, gdy wchodziliśmy do jaskini. Z ciemności wyłoniły się dwa wilki. Moja matka i, hrm... ojciec, oczywiście.
- Cóż się stało? - Lerka wyglądała na zaniepokojoną.
- Chciałbym przedstawić wam Astelle - uśmiechnąłem się błogo - oto duszyczka, która niedawno dołączyła do naszej watahy i uczyniła moje życie na zawsze piękniejszym.
< Astelle? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz