Biegłem rozemocjonowany w kierunku jaskini Astelle. Widziałem obcego wilka na naszych terenach. Wadera musiała spotkać go również, gdyż przechodził przez las z południa na północ. Od strony, gdzie mieścił się nasz "szpital".
- Astelle! - krzyknąłem, ledwo wyhamowawszy przed wilczycą siedzącą u progu swej jaskini. Przez podniesione z emocji tętno i chwilę bardzo szybkiego biegu bez rozgrzewki dostałem lekkiej zadyszki, lecz nie czekając na nic zacząłem "latać" wzrokiem po całym otoczeniu, w poszukiwaniu innych wilków. Ten obcy nie mógł być przecież sam.
- Co...? - tymczasem ponowiła pytanie Astelle.
- Widziałaś? - zapytałem, rozglądając się wokoło.
- Ale CO?? - dopytywała zdziwiona.
- Przechodził nieopodal jakiś obcy wilk, pomyślałem, że mógł być niebezpieczny - znów rozejrzałem się niepewnie.
- Nie jestem pewna - przekrzywiła głowę - może mówisz o wilku, któremu pomogłam niecałe dziesięć minut temu. Przed sekundą właśnie odszedł twoją stronę.
Obejrzałem się za siebie. Robiło się ciemno a las był nadzwyczaj cichy. Nikogo i niczego podejrzanego.
- Ach, tak mówisz - westchnąłem - a w czym ty mu pomogłaś? - popatrzyłem badawczo na towarzyszkę.
- Był ranny. Wyleczyłam go oczywiście.
- Aha... - zmrużyłem oczy.
- A ciebie? O co właściwie pytał cię Oleander, jeśli można spytać? - zapytała wadera, kładąc jedno ucho po sobie.
- Ach, nic ważnego - powiedziałem zgodnie z prawdą - powiadomił mnie jedynie o tym, że wilki z Watahy Szarych Jabłoni upolowały na granicy naszych terenów dwa jelenie. Naprawdę, nie warto się kłopotać. Nic nie poradzimy, robią to i tyle. Dużo nie tracimy.
- Watahy Szarych Jabłoni? - usłyszałem zdziwiony głos wilczycy.
- Ciekawie u nas, nieprawdaż? - pokiwałem głową z powątpiewającym uśmiechem - już od dawna nas męczą. Przybyli ze wschodu i osiedlili się za naszą zachodnią granicą. Nieważne.
< Astelle? >
- A ciebie? O co właściwie pytał cię Oleander, jeśli można spytać? - zapytała wadera, kładąc jedno ucho po sobie.
- Ach, nic ważnego - powiedziałem zgodnie z prawdą - powiadomił mnie jedynie o tym, że wilki z Watahy Szarych Jabłoni upolowały na granicy naszych terenów dwa jelenie. Naprawdę, nie warto się kłopotać. Nic nie poradzimy, robią to i tyle. Dużo nie tracimy.
- Watahy Szarych Jabłoni? - usłyszałem zdziwiony głos wilczycy.
- Ciekawie u nas, nieprawdaż? - pokiwałem głową z powątpiewającym uśmiechem - już od dawna nas męczą. Przybyli ze wschodu i osiedlili się za naszą zachodnią granicą. Nieważne.
< Astelle? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz