Czułam się podle, głowa z bólu była bliska eksplozji. Starałam się utrzymać na ostatnim szczebelku przytomności ale z czasem ciemność coraz bardziej pochłaniała. Głos niosącego mnie Jaskra wydawał się coraz bardziej zniekształcony i odległy. Potem zapadła całkowita ciemność.
Najpierw poczułam się ociężała, chyba leżałam na czymś zimnym. Powoli wracały kolejne zmysły, jednak wielce wolno. Ktoś chyba krzątał się nade mą, czułam sporadyczne chłodne powiewy na sobie. Zaczynałam słyszeć bardzo dziwne głosy, jakby zza grubej ściany. Nic nie byłam w stanie zobaczyć.
-Moja droga, to jest niewybaczalne. Kłusownicy piąty raz w tym miesiącu zignorowali zakaz wchodzenia na niedalekie tereny wilków. To trzeba zgłosić-męski głos wręcz drgał od negatywnych emocji.
-Skąd pan wysuwa takie wnioski?- Zdziwiony damski głos jakby się przemieszczał. Kim oni są? Gdzie ja jestem?
-Tyle lat pracuje ze zwierzętami, że już swoje wiem. Wystarczy spojrzeć na łapy tego tutaj- mentalnie "widziałam" jak się pochyla.- Biedny, chyba bardzo zależało mu na pomocy tej leżącej wilczycy.
-Co z nim?- Drugi głos się zainteresował.
-Wyczerpany, to wszystko. Musi trochę odpocząć i zregenerować siły.
-A z tym drugim wilkiem?
-Tu sprawa ma się gorzej- pierwszy się zbliżył i ostrożnie podniósł moją bezwładną głowę.- Durnie mają szczęście, albo ona. Kula przeszła po karku i wbiła się w jej głowę, cudem nie zahaczając o mózg czy najważniejsze tętnice. Cwaniara prawie przebiła ją na wylot ale zatrzymała się tuż pod okiem, które miało okazję spotkać się z jednym z tych ich wilczurów. Jak oko uratuję to będzie cud- mruknął smutno.- Tyle, że jej organizm dziwnie reaguje na moje środki.
-Jak to?
-Zamiast ją usypiać, pobudza. Chociaż o tyle dla nas wszystkich dobrze, że nie może poruszać ciałem... O, pani zobaczy. Kolega się zbudził- dodał odwracając się.- Byłaby pani tak dobra i podała mi tu jakieś jedzenie i picie dla niego? Musi jak najszybciej odzyskać wigor. Najlepiej porządne mięso, gdzieś z tyłu dostałem jakieś nowe dobre- rozległy się oddalające kroki i cisza. Natomiast męski głos krzątał się wokół. Słysząc trzask w kolanach, zgadywałam, że kucnął.- Dobra robota kolego, zaraz zajmę się twoją koleżanką... Nie, wróć leżeć!
-Astelle? Astelle, słyszysz mnie? Różyczko- słyszałam coraz wyraźniej teraz znany głos. Jaskier! Chciałam się ruszyć ale nic z tego. Zamiast tego, używając całych obecnych sił wydałam z siebie bardzo słabe pisknięcie. Ktoś zaraz pochylił się nade mną.
-Chryste, jest źle. Trzeba zacząć natychmiast- po czym usłyszałam szum wody i dziwny brzdęk czegoś jakby stalowego.
-Panie weterynarzu, mam to jedzenie- zawołała kobieta.
-Proszę się zająć wilkiem obok mnie, ja muszę wyciągnąć kule z leżącego!- Zaczął mówić gorączkowo.- Kolejny środek jej ciało odrzuca. Będzie dobrze dla nas jak uda mi się przed jej pełnym wybudzeniem usunąć obiekt.
Nie wiem, co stało potem. Słysząc strzępki rozmów, nawoływanie Jaskra i dziwne czucie, albo raczej jego brak w okolicach oka. Zimne powietrze lekko łaskotało mnie. Posiadacze głosów co jakiś czas wypowiadali przekleństwa przy moim uchu. Po dłuższym czasie mogłam lekko drgnąć uchem, akurat w momencie, kiedy jakby zakładali mi co na głowę. Męski głos westchnął.
-Jak ominie ją zakażenie to będzie istny cud i oko zostanie. Teraz trzeba mieć tylko nadzieję, że jest na tyle silna, że nie straciła oka... Powoli się budzi, chodźmy po zapasy jedzenia i kilka środków przeciw...- zniknęli za delikatnym trzasku, coś jakby... drzwi? Wyczułam ruch znowu nad sobą.
-Astelle? Wróciłaś?
Zamiast odpowiedzieć, niemrawo westchnęłam urywanym tonem. Dopiero po kilku minutach udało mi się otworzyć zdrowe oko. Na widok Jaskra i jego wyrażania szczęścia, aż się lekko uśmiechnęłam.
-Zachowujesz się jak szczeniak- szepnęłam. Ten roześmiał się z ulgi. Zaraz jednak przybrał poważny wyraz twarzy.
-Coś ty sobie myślała, co? Pakować się pod kulę? Możesz stracić oko!
-Spokojnie, wyleczę je... Tylko to trochę potrwa- mówiłam cały czas urywanym głosem. To efekt tych dziwnych środków?
-To może mi powiesz, po co to zrobiłaś?- Wyczerpanie dawało o sobie znać, musiałam zamknąć oko.
-Gdybym nie znalazła się na linii strzału, zginąłbyś... Co miałam innego zrobić? Ale jesteś cały, to najważniejsze...
< Jaskier? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz