Szliśmy we czworo, nie zatrzymując się teraz wcale. Lerka na przedzie, a zaraz za nią Kanaa i ja. Mundus pilnował drogi nieco z boku, wlepiając wzrok smutno w ziemię. Westchnąłem. Lenek przepadł, a każdy z nas mógł być następny. Nie mogłem nic zrobić...
Zwiesiłem głowę. Nie każdy z nas może mieć wpływ na bieg wydarzeń, to pewne. W zasadzie nikt nie ma mocy zawiadywania czasem i przestrzenią, a tego chyba byłoby teraz potrzeba, aby spraw rozwiązały się szczęśliwie. Pech.
- Mundus - ruszyłem szybciej, doganiając przyjaciela, wiedziony jakąś nagle odkrytą ideą - czy nie sądzisz, że powinniśmy zebrać wszystkich członków WSC i zorganizować jakieś poszukiwania? Może znaleźlibyśmy Lenka, a może tego czarnego...
- Myślisz, że udałoby nam się go stąd - zastanowił się chwilę, po czym dokończył z cieniem powątpiewania w głosie - przepędzić? A może unieszkodliwić na zawsze?
- Nie wiem tego - pokręciłem głową - ale moglibyśmy spróbować.
- Lepsze to, niż bezczynne czekanie na cud - westchnął Mundurek - można ich poszukać. Przy okazji, zebrawszy wszystkich będziemy mieć pewność, że nikt nie jest w niebezpieczeństwie.
- O właśnie - uśmiechnąłem się, ciesząc się w duchu, że mój pomysł zyskał przychylność towarzysza.
- Powiem o tym Jaskrowi, co? - uśmiechnął się słabo - zwoła swoją watahę, a wy w tym czasie zajmijcie się Watahą Srebrnego Chabra.
Entuzjastycznie pokiwałem głową i zatrzymałem się, by poczekać na Kanaa'ę, która nadal szła z tyłu i wydawała się głęboko nad czymś rozmyślać.
- Mamy plan - wyjawiłem - musimy zebrać wszystkich... w jaskini wojskowej. Dołączy do nas Wataha Wielkich Nadziei. Co ty na to?
Kanaa spojrzała na mnie spode łba, jakby nie do końca zrozumiała moje słowa, nadal będąc w stanie poważnego zamyślenia. Patrzyła tak przez chwilę, po czym rozchmurzyła się.
- To może być dobry pomysł.
- Tak mi się wydaje. Musimy tylko poszukać wszystkich po kolei.
- Może sami na nas wpadną - wilczyca podniosła mnie na duchu.
Nagle usłyszałem podniesiony głos Mundurka. Przerwaliśmy rozmowę i popatrzyliśmy w jego stronę.
- Jaskier! - zawołał ptak - właśnie miałem cię poszukać.
Spojrzałem w kierunku zarośli. Rzeczywiście był tam wilk, o którym mowa.
- Coś się stało? - zapytał basior wychodząc z lasu.
- Zbierz całą WWN i sprowadź ją na te tereny.
- Co się stało? - zapytał Jaskier z zaciekawieniem.
< Kanaa? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz