środa, 8 listopada 2017

Od Jaskra CD Astelle

Wilczyca zawróciła i bardzo szybko zaczęła iść w kierunku terenów WSC. Popatrzyłem za nią, przechylając głowę w bok. Potem wolno ruszyłem. Naprawdę chciałem, aby powiedziała mi o swoim problemie. Jestem przecież członkiem jej watahy, przyjacielem, a nie wrogiem. Razem możemy poradzić wszystkiemu! Nie musi się obawiać...
Przez następną, dłuższą chwilę słyszałem tylko odgłos własnych kroków, szelest łap i pazurów jeżdżących po opadłych, zeschłych lecz mokrych liściach. Postanowiłem nie gonić Astelle na siłę, niech spokojnie zastanowi się nad tym, o czym myślała. Nie chciałem przeszkadzać jej w tak specyficznym momencie. Najwyraźniej potrzebowała spokoju, a może później miała zamiar podzielić się ze mną choćby częścią tego, o czym przed chwilą mówiła?
Po pewnym czasie, gdy wadera szła wciąż nieco z przodu, ze spuszczoną głową, postanowiłem do niej dołączyć.
- Astelle? - zapytałem, tym razem sam przechodząc nieco do przodu i z rozmysłem zaglądając jej głęboko w oczy - na pewno wszystko w porządku?
Ta podniosła wzrok i uśmiechnęła się trochę nieswojo.
- Tak - jak już wspomniałem, uśmiechnęła się trochę nieswojo.
- Przestań się proszę tak zamartwiać - teraz zwróciłem się do niej zupełnie przodem, nie zatrzymaliśmy się jednak, przez co zacząłem iść tyłem, nadal nie spuszczając Astelle z oczu - chcesz, możemy jutro zrobić razem coś ciekawego, rozerwiesz się trochę. Dziś jest już prawie ciemno - spojrzałem w niebo - może to przez to naszły cię takie myśli...
Nie zdążyłem dokończyć tego zdania, bo nagle cały otaczający mnie świat przeleciał mi przed oczami i wylądowałem na grzbiecie, by następnie zadyndać na jakimś drzewie. Po paru sekundach zupełnie trzeźwo zorientowałem się, co się dzieje, ze zgrozą odkrywając, że na moich tylnych łapach zaciśnięty jest jakiś drut. To już nie był słaby powróz, którego używali niegdyś kłusownicy. To mocny i boleśnie uwierający drut, który właśnie wżynał mi się w prawą tylną nogę, nieco poniżej kolana, jakby zaraz mając przeciąć mi skórę. Spróbowałem poruszyć przednimi nogami. Na jednej z nich również poczułem ucisk, jakbym cały zaplątał się w to coś
- Astelllle... - krzyknąłem. Nie byłem pewny, gdzie jest moja towarzyszka. W końcu jednak usłyszałem z boku jej głos.

< Astelle? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz