Cały czas byłam zaskoczona tą "Różyczką" ale zachowałam to sobie w duchu. To było urocze, bowiem do tej pory inni tylko sporadycznie zdrobniali moje imię. W każdym razie z chęcią przystałam na tą propozycję. Jako tako poznałam tutejsze terany, a wizja możliwości zobaczenia kolejnych ale już innej watahy była zbyt kusząca.
-Byłabym wielce rada korzystając z takiej okazji- odezwałam się wesoło truchtając obok niego. Uśmiechnął się i poprowadził do siebie, gdzie całą drogę spokojnie przegadaliśmy, aż w końcu dotarliśmy na miejsce, przystanęliśmy na granicy. Już stamtąd czułam spokój, który był wręcz namacalny. Zaraz przed nami przebiegła postać wilka, który nagle zahamował i wrócił do nas. Wilk okazał się być waderą, która patrzyła na mnie zaciekawiona.
-O rany, mamy nowego członka?
-Jest naszym gościem- uprzedził mnie tutejszy alfa. Kiwnęła głową i potruchtała w swoją stronę.- To była Opal.
-Wygląda na bardzo zajętą-stwierdziłam obserwując jej oddalającą się sylwetkę.
-Zwykle ma wiele na głowie, robi wszystko co musi- dodał Jaskier prowadząc dalej.- Myślę, że jako pierwszy pokazałbym ci Zagajnik. Mimo, że tam często pojawia się zwierzyna, jest to też dobre miejsce na wyciszenie się.
-Bardzo uspokaja?- Zastanowiłam się na głos.
-Tak, o ile nie jest to pora łowów. Chodźmy.
-Jestem tuż za tobą- i znowu ruszyliśmy.
< Jaskier? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz