Uśmiechnęłam się na widok takiej chęci pomocy od basiora. Nie mniej jednak czułam się mało komfortowo, czując, że wykorzystałam dziś pokłady pomocy od innych i najlepiej by było jakbym już zajęła się osobiście co niezbędnym.
-Nie trzeba. Wierzę, że masz ważniejsze obowiązki na głowie a ja nie chcę się narzucać. Tereny już obskoczyłam a teraz muszę urządzić ten mech. Ale jutro to może przy wolnym udałoby się coś poznać- dodałam po chwili namysłu. Nie wiedziałam kiedy miałabym pierwsze wilki do opieki lekarskiej. Kiwnął głową na znak zrozumienia. Zapytałam się zatem żartobliwie.- A czy mogłabym poznać imię swego wybawcy z tym tobołem?
-Jaskier, polecam się w razie wypadku.
-Astelle, to raczej ja powinnam powiedzieć.
-A czemuż to?- Zaciekawił się wilk.
-Bo zostałam waszym medykiem- roześmiałam się.
-To chyba rozumiem po co ci ten mech- prawie mogłam zobaczyć tą zapaloną żarówkę nad nim. Potwierdziłam przypuszczenia.- Legowiska dla potrzebujących?
-Trafiony zatopiony. Zajmę tym się już sama, naprawdę. Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
-Nie ma problemu, w razie czego z chęcią pomagam jak mogę.
-Zapamiętam sobie na przyszłość.
-Jaskier! Jaskier, masz chwilę?!- Krzyczał jeden wilk biegnąc ku nam. Szybko wymieniliśmy się spojrzeniami i po niemym geście pożegnania rozeszliśmy się, on do wilka a ja do siebie walcząc z roślinnością. Nie było tak źle, w kupce dało się wturlać do środka i porozkładać w odpowiednie miejsca ze stosowną odległością. Myśl o Jaskrze nie dawała mi spokoju, miałam wrażenie, że Oleander cichaczem coś o nim wspomniał przez krótką chwilę ale nie byłam do końca pewna. Do wieczora dało się zrobić całość w jaskini, także był spokój. Okazyjnie poznałam tutejszego zielarza, niezbyt miły osobnik na pierwszy rzut oka ale jako pokrewne zawody dało się z nim wymienić kilka kwestii.
Następnego dnia przechodząc w cieniu udało mi się wypatrzeć kilka innych wilków, które później udało się poznać z imienia. Po zapoznaniu się z czwartym z rzędu wilkiem i pożegnaniu go, Jaskier nagle zmaterializował się na boku.
-Robisz postępy- powiedział spoglądając na odchodzącego wilka. Wzruszyłam ramionami.
-Im szybciej się pozna innych tym lepiej. Trochę jest krępujące nie znać się z innymi.
-Pamiętaj, że na wszystko przyjdzie pora, nic na siłę- powiedział łagodnym tonem. Kiwnęłam głową.
-Może i racja... Tak właściwie co porabiasz?
-A potrzebujesz pomocy?- Ożywił się zaraz.
-Nie, pytam z ciekawości- uśmiechnęłam się lekko.
< Jaskier? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz