sobota, 2 stycznia 2021

Od Magnusa CD Tiski - "Inna droga"

Leżałem na zielonej trawie, słońce padało na mój pysk i ogrzewało skierowany w jego stronę tors. Ponownie obudziłem się w miejscu, które pamiętam bardzo dobrze z każdego snu w jaki samoistnie wpadam.

- Nie masz już tego dość, Magnusie? – spytała Karou odwracając głowę w moją stronę i patrząc na mnie tym samym zatroskanym wzrokiem co zawsze. Uśmiechnąłem się do niej szczerze.

- Jak mogę mieć tego dość? – spytałem nie oczekując odpowiedzi. – Ty i Tiska jesteście jedynymi waderami, które są ważne w moim życiu. – powiedziałem wiedząc, że to co mówię jest w pełni szczere.

- A Kara? Nasza córka nie jest dla Ciebie ważna?

- Kara jest już dorosła… Teraz to Szkło ją chroni, nie jestem już jej potrzebny, ani jako brat, ani jako ojciec. – westchnąłem melancholijnie. Czekałem, aż z pomiędzy drzew wyjdzie w naszą stronę Tiska. Tak jak za każdym razem miało to miejsce.

- Nie możesz tracić życia na spaniu, tylko po to by się z nami zobaczyć. Musisz żyć dalej.

- To, że obie mnie zostawiłyście nigdy nie było moją decyzją. – odpowiedziałem z irytacją w głosie. – Tobie już wybaczyłem to także nie była twoja wina, ale Tiska... Właśnie gdzie ona jest? – spytałem widząc, że nic się tutaj już nie zgadzało.

- Wróć do świata żywych, to będziesz mieć szanse na wybaczenie jej. – powiedziała Karou i uśmiechnęła się do mnie z dumą.

- Nie zgrywaj się. Tiska zniknęła prawie dwa lata temu. Po co miałaby teraz wracać? – chmury i koniuszki drzew przestały być ostre. Wiedziałem co to oznaczało, ale nie chciałem jeszcze się budzić.

- Żegnaj, Magnus. – szepnęła mi do ucha Kara, a ja aż się wzdrygnąłem. – Mam nadzieję, że już nigdy więcej się nie zobaczymy…

Jej pysk rozmył się w nicości.

---

- Magnus! – usłyszałem, gdy moja świadomość wróciła do świata rzeczywistego. Jęknąłem chcąc wrócić do krainy snów, wrócić do Kary i Tiski.  – Stary! Wstawaj!

- Odejdź, Szkło… – zwinąłem się w kłębek, mając nadzieję, że sobie pójdzie.

- Tiska wróciła! – podniosłem momentalnie łeb i zaspanymi wciąż oczami spojrzałem na niego z niedowierzaniem wypisanym na pysku. Szkło nie wyglądał jakby żartował, właściwie w jego wzroku mogłem zobaczyć odbicie swoich uczuć. Szwagier, a właściwie zięć wyszedł z mojej jaskini dając mi do zrozumienia, żeby poszedł za nim.

- Jeśli to jakiś głupi żart to naprawdę dzisiaj kogoś ukatrupię. – wyszeptałem pod nosem otrzepując się z resztek snu i wychodząc w mroźny styczniowy poranek. Nie byłem mocno zdziwiony gdy stanęliśmy przed jaskinią medyczną.

- Nie wiem wiele. Kara usłyszała od Ciri, że wadera podobna do ciotki pałętała się na obrzeżach watahy i poszła w kierunku jaskini medycznej. Kara jest już w środku, ale uważaj, nadal panuje ta okropna ospa, nie zbliżaj się do innych pacjentów. – kiwnąłem mu głową i wszedłem do środka. Jaskinia wyglądała zupełnie inaczej niż ostatnim razem jak tutaj byłem. W środku panował niezwykły porządek. Zarażeni pacjenci byli oddzieleni od innych z pomocą zielonych, kwiecistych ścian. Wokół nich krzątała się Flora, a gdy ta zobaczyła mnie i Szkła od razu do nas podeszła.

- Jest tam – wskazała jeden z kątów najdalej położony od zarażonych ospą. – Kara jej pilnuje, nie wiem w jakim jest stanie, więc wolę do niej nie podchodzić po kontakcie z innymi.

- A gdzie Etain? – spytał Szkło.

- Właściwie to… kazała mi przejąć jej stanowisko. Jakbyś mógł przekazać to Agrestowi, ja nie……

Więcej już nie słyszałem. Podszedłem do Kary, a ta jak tylko mnie zobaczyła, odsunęła się od leżącej przed nią wadery. Położyłem się obok nieprzytomnej byłej ukochanej nie do końca wiedząc co myśleć.

- W co ty pogrywasz, Tiska? – spytałem kładąc łapę na jej łapie i czując wracające uczucia.

<Tiska?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz