środa, 13 stycznia 2021

Od Magnusa CD Tiski - "Inna droga"

Wspominam

Ciebie stojącą cicho w deszczu

Gdy podbiegłem do twojego serca, aby być blisko

I pocałowaliśmy się, gdy spadło niebo

Trzymałem Cię blisko

Jak zawsze trzymałem się blisko twojego strachu

 

Mój głos unosił się pomiędzy nami, wypełniając uczucie pustki i beznadziejności. Tyle słów było do wypowiedzenia, tyle żali… tyle przykrych i łamiących słów. Żadne z nich nie zdołałoby przejść mi przez gardło ani myśli. Z chwilą gdy ją ujrzałem nic innego nie miało już znaczenia. Wróciła. Może nie do mnie, może nie dla mnie. Żyła i wróciła, a ja musiałem zrobić wszystko by jej życie nadal się tliło. Tiska była cały czas nieprzytomna. Postanowiłem nie liczyć tych momentów, w których je ciało wyrywało się nagle ze śpiączki po to, żeby po chwili ponownie w nią zapaść. Znalazłem więc inne rozwiązanie by ukoić jej ból i dać spokój jej wyraźnie splątanej i osłabionej duszy.

 

Wspominam

Biegniesz lekko przez noc

Byłaś większa i jaśniejsza i szersza niż śnieg

Krzyczałaś żebym uwierzył

Krzyczałaś do nieba

aż w końcu znalazłaś cała swoją odwagę

żeby to wszystko zostawić

 

Śpiewałem nasze wspomnienia, które przez te lata zlały się w jedną wielką niewiadomą. Nie wiedziałem już co było snem, co było rzeczywistością. Czy kiedykolwiek się pocałowaliśmy? Czy widziałem to niczym niezmącone szczęście w jej oczach, gdy na mnie patrzyła? Czy jej śmiech był prawdziwy, czy tylko zmyślony? Czy kiedykolwiek powiedziałem jej ile dla mnie znaczy? W moich snach robiłem to tysiące razy, nawet po tym jak zniknęła i złamała moje serce na milion kawałków, które swoją drogą dopiero co zostało poskładane… Nie powinienem jej ufać. Ledwo naprawiłem swoje popaprane uczucia, by odpuścić, by zapomnieć i cieszyć się z tego co mam. Nawet jeśli miałbym już nigdy nikogo nie pokochać i nie móc otworzyć się na kogoś nowego. Jednak wróciła. Jest tutaj – poobijana, niedożywiona, przemarznięta aż do kości – ale jest przy mnie cała.

 

Wspominam

Wpadłaś w moje ramiona

Płacząca nad śmiercią swojego serca

Byłaś kamienno biała

Bardzo delikatna

Zagubiona w zimnie

Byłaś zawsze tak bardzo zgubiona w mroku *

 

Pamiętam – tak, to chyba wydarzyło się naprawdę – jak mocno przeżyła eksperymenty i Karę, która była na skraju śmierci. Sam nie byłem w stanie wtedy przy niej być. Nie potrafiłem jej pomóc, nie potrafiłem pomóc sobie. W końcu moja… Moja córka, jedyna istota przypominająca moje dawne życie umierała. Jednak Tiska zdawała się wrócić do normalności. Zdawało się, że poradziła sobie z bólem sama. Może byłem zbyt zaślepiony, zbyt nieuważny. Może kochałem ją za mało by dostrzec, że coś jest nie tak. Wtedy nadal przeżywałem inną, starą tragedie i zastanawiałem się czy jestem gotowy na ponowne oddanie komuś serca.  Oszukiwałem się, że jeszcze tego nie zrobiłem i że miałem nad tym kontrole. Teraz już nie czułem tamtego bólu, bólu z młodości. Zastąpiła go nowa tragedia i nowy mocniejszy ból. Tiska odeszła, bez słowa i bez ostrzeżenia. Kara przeżyła, ułożyła sobie życie. A ja zostałem… opuszczony, niepotrzebny.

I złamany.

---

- Rób dalej to co robisz. – powiedziała Flora patrząc na zmniejszające się obrzęki Tiski. Moje wniknięcie do jej umysłu za pierwszy razem było naturalne. Zupełnie jakby mnie zapraszała, czułem jej wyrzuty sumienia, słyszałem jej przeprosiny. Później wracałem po więcej. By znów usłyszeć jej głos, by ona usłyszała mój. By ukoić jej ból a później swój własny.

Jak się później okazało, faktycznie przynosiłem Tisce ulgę. Może nie zabierałem całego bólu, ale na pewno jego część.

- Od teraz śpisz tutaj i dajesz jej tyle ulgi ile jesteś w stanie. – zakomunikowała mi Flora z mocą, o którą bym jej nie posądzał. Spojrzałem na nieprzytomną waderę i po raz kolejny utonąłem w jej umyśle.

---

- Co ty właściwie robisz, jak do niej odpływasz? – spytała mnie Kara kolejnego dnia mojego czuwania. Nie do końca chciałem jej wszystko mówić, ale czułem, że jeśli jej nic nie powiem to nie da mi już spokoju.

- Rozmawiamy. – miałem nadzieję, że taka zdawkowa odpowiedź jej wystarczy. Nie było jednak mi dane się tego dowiedzieć, bo podeszła do nas Flora, która od razu przeszła do czynów.

- Dobrze, zerwij połączenie, chce zobaczyć stan opuchlizny. – jej rzeczowy ton nie pasował kompletnie do jej standardowego stylu bycia. Nie wiedziałem, czy to status medyczki na nią tak wpłynął, czy zawsze potrafiła tak systematycznie pracować. Natychmiast zrobiłem co kazała i patrzyłem na po raz kolejny puchnące ciało Tiski. Flora zamknęła oczy i przyłożyła łapy do opuchlizny.

- To jest… - zaczęła i zmarszczyła czoło. – Zaraz zaraz. – przesunęła łapy z pachwiny Tiski na jej brzuch. Jej oczy pozostawały zamknięte a mimika na twarzy pozostawała w widocznym zastanowieniu. W pewnej chwili otworzyła szeroko oczy a z jej pyska wydobyły się cztery słowa, które pogrzebały mnie żywcem w miejscu w którym leżałem.

- Ona jest w ciąży.

<Tiska?> * Kto zgadnie co to za piosenka? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz